Co najmniej 27 muzułmanów spłonęło żywcem w niewielkiej indyjskiej wiosce w stanie Gudżarat. Podpalenia dokonali wyznawcy hinduizmu. Tłum blokował drogę do wioski i nie pozwalał podjąć akcji ratunkowej. Blokujących rozpędziły dopiero oddziały policji. Z płonącej wioski zdołano wyprowadzić jeszcze 40 osób.

"Może dojść do dalszego rozlewu krwi. By temu zapobiec rząd wprowadził szereg środków zapobiegawczych. W efekcie, na terenach, gdzie doszło do zamieszek, znów zaczynamy kontrolować sytuację. Spokój panuje na 90 procentach stanu Gudżarat" - mówił szef lokalnego rządu stanowego. Władze w New Delhi wysłały do Gudżaratu tysiące żołnierzy. W stolicy stanu Ahmedabadzie policja otrzymała rozkaz strzelania bez ostrzeżenia do osób naruszających godzinę policyjną. Tamtejsze szpitale są przepełnione chronią się tam nie tylko ranni w starciach, ale również ludzie obawiający się samosądów.

Zamieszki wybuchły po tym, jak muzułmanie podpalili pociąg z hinduistami wracającymi z uroczystości religijnych. W płomieniach zginęło wówczas 58 osób, w większości były to kobiety i dzieci. W trwających od środy starciach religijnych zginęło już prawie 300 ludzi.

rys. RMF

09:00