Pobieranie podwójnych diet, gigantyczne i niezgodne z prawem odprawy dla byłych pracowników - to główne zarzuty postawione kasom chorych przez kontrolerów Izby. Przedstawiciele NIK-u przyznają, że w tym roku sprawdzanie kas wypadło i tak korzystniej niż w ubiegłych latach, bo niezgodnie z prawem wydano na wynagrodzenia tylko około pół miliona złotych. Z drugiej jednak strony kasy chorych w określaniu liczby pracowników oraz ich wynagrodzeń kierują się całkowitą dowolnością.

Dyrekcje i zarządy kas są co prawda ograniczone ustawą kominową, która nie pozwala im zarabiać więcej niż 8 tysięcy złotych miesięcznie. Powszechnie jednak wiadomo, że te przepisy można swobodnie omijać. Wystarczy przyznać sobie podobnie jak zarząd Małopolskiej Kasy Chorych nagrody znacznie przekraczające 30 tysięcy złotych i w tym momencie wszystko się wyrównuje: "Z Konstytucji Rzeczypospolitej wynika, że jeżeli środki publiczne - a takimi są składki na ubezpieczenia zdrowotne mogą być wydatkowane na podstawie ustaw. Natomiast tutaj ustawodawca pozostawił kasom chorych możliwość dość swobodnej regulacji płac dla swoich pracowników". Można powiedzieć nawet, że bardzo swobodnie, bo jak dodają kontrolerzy NIK-u nie ma żadnych przepisów, które regulowałyby kwestię ogromnych zarobków w kasach. Ustawa kominowa pomijając, że można ją swobodnie omijać obejmuje tylko najwyższych rangą urzędników. Reszta może zarabiać dowolne sumy, nierzadko tak jak w lubelskiej kasie chorych przekraczające 10 tysięcy złotych miesięcznie.

05:50