„Ja poszedłem ze względu na szacunek dla urzędu prezydenta. Szkoda, że każdy został przy swoim, bo mam wrażenie, że prezydent mówi przekazem z Ministerstwa Sprawiedliwości. A to źle, lepiej budować własny przekaz, lepiej się zastanowić” – tak o wczorajszym spotkaniu szefów klubów parlamentarnych z prezydentem Andrzejem Dudą mówił nowy szef PO Borys Budka. Pytany o to, czy w kwestii wymiaru sprawiedliwości jest zdolny do kompromisu, szef klubu parlamentarnego KO powiedział, że “jest gotów, by wspólnie reformować” sądownictwo, jednak istotne są granice ewentualnej ugody. “Granice wyznacza polska konstytucja i traktaty unijne” – mówił Budka.

W sprawie okrągłego stołu dot. wymiaru sprawiedliwości, szef PO powiedział, że zamierza się tam zjawić, jeśli tylko dostanie zaproszenie. Pójdę wszędzie, gdzie można działać, by ten chaos, który jest od czterech lat, w jakiś sposób naprawić. By wprowadzić dobre rozwiązania. Jestem gotowy do każdej rozmowy: byłem w Pałacu Prezydenckim, mogę jechać do Ministerstwa Sprawiedliwości, do premiera Morawieckiego. Wszędzie, gdzie jest realna chęć rozmowy - zapewniał Budka.

Pytany o przyszłość PO, Budka zdradził, że chce, by Tomasz Siemoniak pozostał wiceprzewodniczącym partii. Dla mnie jest to oczywiste, bo ja oceniam w kategoriach kompetencji i doświadczenia. Tomasz Siemoniak jest osobą, która niewątpliwie ma bardzo wysokie kwalifikacje i świetne doświadczenie - mówił szef PO.

Budka zdradził także, że przyszłość byłego szefa partii Grzegorza Schetyny jest zależna od niego samego. To jest kwestia tego, czy przyjmie propozycję, która będzie sformułowana przez mnie - mówił. Podkreślił, że doświadczenie "każdego byłego przewodniczącego" trzeba wykorzystać. 

Polityk nie chciał zdradzić, kto zostanie nowym przewodniczącym klubu parlamentarnego KO. Pytany o to, czy obiecał to stanowisko Sławomirowi Nitrasowi, odpowiedział, że "nikomu nie musiał niczego obiecywać".

Ulica Kaczyńskiego w Warszawie? Budka: Nie miałbym z tym problemu. Ulica Walentynowicz? Byłby to bardzo dobry gest

Dzisiaj będę rozmawiał z Rafałem Trzaskowskim, wspomnę (mu o tym - red.), zapytam, jakie jest jego zdanie. Ale również poproszę, żeby powiedział, czy rozeznał jakie jest zdanie radnych. Bo ja jestem wielkim przeciwnikiem tego, by partyjne centralne narzucały zdanie swoim radnym - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Borys Budka odpowiadając na pytanie o to, czy Lech Kaczyński powinien zostać patronem jednej z warszawskich ulic w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej. Ja z tym nie miałbym problemu gdyby był radnym samorządowym - stwierdził nowy szef PO. Dopytywany o to, czy podobnie mogłoby być z ulicą Anny Walentynowicz, polityk odparł, że "w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej byłby to bardzo dobry gest".

Budka odpowiadał na pytania dotyczące sztabu wyborczego Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Jak tłumaczył przewodniczący PO, jego partia zwleka z ogłoszeniem konkretnych nazwisk, by nie naruszyć przepisów PKW. Przyznał jednak, że nazwisko szefa sztabu jest znane. To będzie powiedziane dziś albo jutro - zadeklarował w rozmowie z RMF FM. 

Poruszono też wątek... kulinarny. Marchewka, brokuły, seler, do tego śmietana - to według Budki przepis na najlepszą zupę brokułową. Szef PO zastrzegł, że jego apetyt kończy się wyłącznie na potrawach na stole. Zwolenników PiS nie jemy, to spokojnie. My ich przekonujemy. Nie będziemy jeść zwolenników PiS - żartował Budka. 

Robert Mazurek: Jako kibica Górnika Zabrze nie ucieszyła pana pewnie informacja, że Lukas Podolski nie trafi do Górnika, bo wybrał Antalyaspor.

Borys Budka: Szkoda. Czekamy na pewno z utęsknieniem. Jestem przekonany, że miejsce się znajdzie. Co więcej, tam są zaraz obok stadionu bardzo fajne tereny do biegania, także zabiorę w razie czego na trening.

Ten człowiek zawsze o tym samym.

Byleby go ktoś inny nie porwał.

Dobrze, to mamy najważniejsze sprawy omówione, teraz przejdźmy do polityki. Wczoraj było spotkanie u prezydenta. Jak wiemy skończyło się na niczym, to czy chociaż było miło?

Tak, było miło. Było po prostu grzecznie. Ja poszedłem ze względu na szacunek do urzędu prezydenta. Szkoda, że każdy został przy swoim. Mam wrażenie, że pan prezydent mówi przekazem z Ministerstwa Sprawiedliwości, a to źle. Lepiej budować swój własny przekaz, lepiej się zastanowić.

Skoro każdy został przy swoim to znaczy, że pan również.

Ja przyniosłem prezydentowi prezent: gotowy projekt ustawy, którą senatorowie opozycyjni przyjęli jako swój. Jest procedowany w Senacie i dałem panu prezydentowi mówiąc, że to jest właśnie konstruktywna propozycja.

Jakby się jeszcze zapisał do PO to byłoby całkiem dobrze, prawda?

Dla prezydenta tak, dla PO nie. Więc spokojnie, chcemy wygrać wybory po prostu.

Teraz poważnie.

Ja też poważnie.

Czy wy jesteście gotowi, żeby pójść na jakikolwiek kompromis w sprawie sądów? Bo my możemy sobie żartować, ale sprawa wygląda tak, że jedna i druga strona ma swoich prawników. Oni idą na zderzenie czołowe i nikt już nie liczy się z tym, że dla nas, normalnych ludzi, obywateli, to będzie problem w sądach.

Jesteśmy gotowi, żeby wspólnie zmieniać, reformować naprawdę wymiar sprawiedliwości. Ale...

Czy pan jest gotowy, żeby pójść na jakikolwiek kompromis?

Jestem gotowy na to, by robić dobre rzeczy w wymiarze sprawiedliwości. Ale myśmy to już robili, panie redaktorze.

Nie odpowiedział mi pan na pytanie.

Tak. Tylko kwestia granicy. Kwestia pytania o granice kompromisu. Granicę kompromisu wyznacza konstytucja i traktaty unijne. Wszystko co się zmieści...

... jak pan wie, każdy tak sądzi, każdy inaczej ją interpretuje. Ja panu przeczytam, bo to nie jest długie, definicję słowa "kompromis" ze Słownika Języka Polskiego PWN, żeby nie było, że mówimy o czymś innym. Otóż jest to "porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw". I pytanie do pana, ja nie żądam, żeby pan powiedział konkretnie: czy pan jest gotowy w tej sprawie pójść na jakiekolwiek ustępstwa?

Jestem gotowy na to, by rozmawiać i również ustąpić w kwestiach, które nie naruszają konstytucji, bo to jest kwestia wyboru.

Dobrze, czyli pan deklaruje wole kompromisu, zobaczymy oczywiście w czym to się ma przejawiać, to pytanie: czy pójdziecie jutro, w piątek na spotkanie do Polskiej Akademii Nauk? Tam ma być okrągły stół ws. sądów.

Jeżeli dostaniemy zaproszenie, to tak. Ja jeszcze do tej pory nie widziałem takiego zaproszenia, ale ja pójdę wszędzie, czy pójdą nasi przedstawiciele, eksperci, gdzie można działać, by ten chaos, który jest od 4 lat w jakiś sposób naprawić, by wprowadzić dobre rozwiązania - tak, ja jestem gotowy do każdej rozmowy. Byłem w pałacu, mogę jechać do Ministerstwa Sprawiedliwości, do premiera Morawieckiego - wszędzie, gdzie będzie realna chęć rozmowy.

Niebywałej koncyliacyjności człowiek jest państwa i moim gościem, naprawdę. To skoro pan jest taki koncyliacyjny, to czy wewnątrz Platformy pan również okaże miłosierdzie dla przegranych, dla pokonanych?

Ja nie traktuję tego jako przegrani, wygrani, tylko jest określona wizja, jest określona moc, jest energia, natomiast z pewnością będę osobą, która będzie chciała Tomasza Siemoniaka, bo rozumiem, że to o to chodzi, żeby dalej był wiceprzewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Dla mnie jest to oczywiste, bo ja oceniam w kategoriach kompetencji i doświadczenia, a Tomasz Siemoniak jest osobą, która niewątpliwie ma bardzo wysokie kwalifikacje, świetne doświadczenie. Wyborcy nasi wybrali mnie, natomiast ja uważam, że jeżeli Tomasz będzie chciał współtworzyć dalej ten zespół, to jest oczywiste dla mnie, że ktoś z takimi kwalifikacjami powinien współpracować i koniec, kropka.

Dobrze, powinien sąsiadów wspierać, więc oczywiście...

Ale to wie pan, zaprosić Tomasza Siemoniaka i powiedzieć, że to tu w studiu padło.

A powiem, że padło. Grzegorz Schetyna nie jest co prawda moim sąsiadem, w tym sensie, że my, Polska, to jedna rodzina, bo on z Wrocławia proszę pana... A co z Grzegorzem Schetyną? I pytam poważnie.

Ja też poważnie odpowiadam: to jest kwestia określenia, na jakich polach chce działać, niewątpliwie...

A tak po polsku?

A tak po polsku, to czy przyjmie propozycję, która będzie sformułowana przeze mnie, ale spokojnie rozmawiam o tym, to nie jest tak, że  będziemy w mediach dywagować na temat miejsca. Ja uważa, że to doświadczenie każdego byłego przewodniczącego należy wykorzystywać, ale przepraszam - i tu nie będę konkretny, więc możemy przejść - to  jest kwestia między nami ustaleń w jakiej roli on będzie czuł się wykorzystany. Ja musze dać jasny sygnał, jeśli budujemy zmiany, to nie może być tak, że wszystko zostaje po staremu, a zmienia się tylko moja twarz.

Na razie raczej wszyscy mówią, że wszystko zostanie po nowemu. To znaczy, że pan dokona teraz zemsty na "schetynowcach" i wytnie ich wszystkich, bo teraz będą nowi wiceprzewodniczący. A kto będzie nowym szefem klubu Platformy? Kto pana zastąpi na tym  fotelu?

Będę o tym rozmawiać - tak jak w moim przypadku - z koleżankami i kolegami. Nie ma pośpiechu.

Ale pan pewnie złoży jakąś rekomendację.

Tak, złożę rekomendację.

I kogo  będzie pan rekomendował?

Najpierw będę rozmawiał z tą osobą, będę rozmawiał też z koleżankami i kolegami.

Wszyscy mówią, że pan obiecał to już Sławomirowi Nitrasowi.

Nie dowiedzą się tego z mediów, bo jest jeszcze dużo...

Obiecał pan stanowisko Sławomirowi Nitrasowi?

Nikomu niczego nie musiałem obiecywać. To była naprawdę dobra, zespołowa praca. I spokojnie, to musi być osoba, która będzie w stanie  dobrze zorganizować prace klubu, a jednocześnie zapewnić, że do będzie dobry team.

Czy  "Szóstka Schetyny" będzie nadal programem Platformy Obywatelskiej? To w końcu "Szóstka Schetyny".

Do wyborów  parlamentarnych, mam nadzieję, że mniej niż trzy i pół roku, że po wygranych  prezydenckich te wybory będą przyspieszone. Ale wtedy  będzie nowy program. To znaczy, na nowe wybory zawsze jest nowe otwarcie, więc tu spokojnie. Najważniejsza jest teraz kampania prezydencka, czyli wszystkie ręce na pokład. Ale te obszary, o których mówiliśmy w tym programie, czyli i klimat, i kwestie senioralne, i kwestie służby zdrowia, samorządowe...

A pan pamięta w ogóle jeszcze "szóstkę Schetyny"?

Chyba pan mnie nie będzie odpytywał znowu z "szóstki Schetyny"...

Nie, tak tylko się zastanawiam czy, czy w ogóle pamiętacie jeszcze "szóstkę Schetyny". Bo to w końcu wasz był program, nie mój.

Pamiętam cztery razy "tak", mimo że nie byłem w Platformie. Pamiętam 3x15 (program podatkowy PO - red.)...

A ja pamiętam "trzy razy tak - Polaka znak".

...więc ja pamiętam te rzeczy, choć w Platformie jestem nieco krócej niż moi koledzy którzy ją tworzyli. 

Czyli pamięta pan "szóstkę Schetyny", nie muszę egzaminować?

Nie musi pana egzaminować. To ja dzisiaj egzaminuję studentów pod koniec dnia, zapraszam. Pamiętajcie - dzisiaj jest egzamin.

Drodzy studenci, proszę spytać o "szóstkę Schetyny" w moim imieniu i zobaczymy - jak się sypnie to proszę dać znać.