Przed Sądem Lustracyjnym stanęli we wtorek dwaj byli liderzy „Solidarności” - Janusz Tomaszewski i Marian Jurczyk. Kolejną odsłonę obu procesów zaplanowano na 7 lutego.

Dla Tomaszewskiego - byłego wicepremiera jest to być może przedostatnia wizyta w sądzie podczas trwającego już ponad rok procesu. Dla Jurczyka - byłego przywódcy strajku w stoczni szczecińskiej w 1980 roku sądowy koszmar rozpoczyna się po raz drugi. Jurczyk został uznany za kłamcę lustracyjnego przez dwie instancje sądowe. Sąd Najwyższy unieważnił jednak te wyroki i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia. W procesie byłego wicepremiera zeznania składał dziś były szef UOP za rządów SLD-PSL, generał Andrzej Kapkowski. Dziennikarzom oświadczył tylko, iż nie sądzi, by jego zeznania wniosły coś nowego do sprawy. Innego zdania był rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński, ale nie chciał ujawniać szczegółów. Na następnym posiedzeniu 7 lutego wysłuchamy mów końcowych, potem będzie wyrok. Proces 44-letniego Tomaszewskiego, którego Nizieński podejrzewa o zatajenie współpracy ze specsłużbami PRL, trwa od stycznia 2000. Tomaszewski twierdzi, że złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne i ma nadzieję na korzystny wyrok. Sąd wszczął postępowanie wobec niego we wrześniu 1999 roku. Dzień wcześniej premier Jerzy Buzek odwołał go z funkcji. Tomaszewski to najwyższy rangą urzędnik rządu Buzka oskarżony o "kłamstwo lustracyjne". Do wyroku natomiast daleko Marianowi Jurczykowi, który w pierwszym dniu swojego ponownego procesu powtórzył, że nie był współpracownikiem SB, choć nie da się ukryć, co sam przyznał, że spotykał się z tymi służbami. Również współpracownicy SB napisali, że moje zeznania są w sensie operacyjnym do niczego nieprzydatne” – mówił Jurczyk. Utrzymuje on, że oskarżenia pod jego adresem to zemsta za to, że jako prezydent Szczecina sprzeciwiał się sprzedaży ziemi niemieckim inwestorom.

Dotychczas za kłamców lustracyjnych sąd prawomocnie uznał dwóch członków tego rządu: byłego wiceszefa MON Roberta Mroziewicza i byłego wiceministra transportu Krzysztofa Luksa (obaj z UW). Od zarzutu uwolniono zaś twórcę reformy administracyjnej kraju Michała Kuleszę i byłego wojewodę warszawskiego Macieja Gieleckiego (AWS-ZChN). Osoba uznana prawomocnie za kłamcę nie może przez 10 lat pełnić niektórych funkcji publicznych.

00:30