Sąd Federalny rozpoczął proces czterech osób oskarżonych o zamachy na ambasady USA w Kenii i Tanzanii w 1998 roku.

Oskarżeni należą do siatki islamskich terrorystów saudyjskiego milionera Osamy bin-Ladena. Dziś przed sądem stanął 24-letni Mohamed Rasheh Daoud al-'Owhali, Saudyjczyk, który prowadził ciężarówkę wiozącą bombę od budynek ambasady w Dar es Salam; 27-letni Chalfan Chamis Mohamed, obywatel Tanzanii, który także jechał samochodem z bombą; 35-letni Jordańczyk Mohamed Saddiq Odeh, który pomagał w przygotowaniach do zamachu, i 40-letni Libańczyk naturalizowany w USA, Wadih El-Hage, osobisty sekretarz bin-Ladena. Dwóm pierwszym grozi kara śmierci za bezpośredni udział w zamachu. Al-Owhali powiedział w śledztwie, że podłożenie bomb pod ambasady było "operacją męczeńską", po której jest przygotowany na śmierć.

To będzie cięzki proces

Akt oskarżenia liczy 150 stron i obejmuje również zarzuty udziału podsądnych we wcześniejszych zamachach terrorystycznych, m.in. podłożeniu bomby pod budynek World Trade Center na Manhattanie w lutym 1993 roku. Siatka bin-Ladena oskarżona jest ponadto o zorganizowanie ataku na wojska amerykańskie w tym samym roku w Somalii, w którym zginęło 18 żołnierzy. Przewiduje się, że proces, który poprowadzi sędzia Leonard B. Sand, potrwa co najmniej 10 miesięcy. Ze względów bezpieczeństwa nie ujawnia się tożsamości sędziów przysięgłych. Rozprawa rozpoczęła się od wstępnych przemówień stron. We wtorek jako pierwszy świadek ma wystąpić były członek grupy bin-Ladena, który pięć lat temu został konfidentem FBI w zamian za złagodzenie wyroku. Rząd nie ujawnił jego tożsamości mimo starań adwokatów oskarżonych - wystąpi on na rozprawie jako "CS-1". Jeden z oskarżonych kilka miesięcy temu w areszcie rzucił się na strażników i poranił jednego z nich nożem. Na procesie zastosowano w związku z tym wyjątkowe środki ostrożności - oskarżeni są zakuci w kajdanki nawet na sali rozpraw.

Za co są sądzeni?

W wyniku wybuchów bomb w ambasadach w Nairobi i Dar es-Salaam 8 sierpnia 1998 roku zginęły 224 osoby, w tym 12 Amerykanów, a ponad 4000 zostało rannych. Wkrótce po tym zamachu amerykańskie siły zbombardowały w odwecie domniemane bazy terrorystów w Afganistanie, gdzie bin-Laden ukrywa się, chroniony przez tamtejszy reżim talibów. Prokuratura federalna w Nowym Jorku oskarżyła 22 osoby o udział w zamachach w Afryce, z czego trzynastu - w tym sam bin-Laden, mimo, ze należy do najbardziej poszukiwanych ludzi na świecie - wciąż przebywa na wolności. Trzech jest uwięzionych w Wielkiej Brytanii i władze USA starają się o jego ekstradycję, jeden przyznał się już do winy, a proces innego odbędzie się w późniejszym terminie.

Rys. EPA

07:15