Wejście na rynek inwestorów z USA pomogło złotówce odrobić część strat z początku wtorkowej sesji - ocenia analityk domu maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski. Mniejsze zaufanie do rynków wschodzących będzie jednak powodować, że okres słabego złotego może być dłuższy.

REKLAMA

Ok. godz. 16.20 we wtorek za euro trzeba było zapłacić 4,30 zł, za dolara 4,01 zł, a za franka szwajcarskiego 3,96 zł. Ekspert podkreśla, że największe umocnienie widzieliśmy we wtorek w przypadku USD/PLN, który wzrósł głownie za sprawą siły amerykańskiego dolara. Jeżeli negatywne nastawienie do ryzykownych aktywów będzie się utrzymywać, presja na rynku złotego może się jeszcze spotęgować, wiele będzie zależało jednak od wtorkowej sytuacji na giełdach w USA, które jeżeli zakończą sesję na plusie, mogą zamknąć okres bardzo słabego początku roku na rynkach i poprawić nastroje także w Azji - tłumaczy Kamil Maliszewski.

Analityk zwrócił uwagę, że na kurs złotego mogą mieć wpływ środowe dane z USA. USD/PLN ma obecnie otwartą drogę do wzrostów w stronę 4,05 i jeżeli tylko odczyty z USA nie rozczarują inwestorów, to osiągnięcie tego poziomu jeszcze w tym tygodniu jest bardzo prawdopodobne - dodaje.

Ile to potrwa?

Kamil Maliszewski uważa, że okres słabości polskiej waluty może potrwać dłużej niż kilka dni. Zwraca uwagę, że jest to spowodowane negatywnym stosunkiem do rynków wschodzących inwestorów zagranicznych. Oznacza to, że funt brytyjski może kosztować powyżej 5,9 zł, a frank szwajcarski powyżej 4 złotych. W trakcie wtorkowej sesji obserwowaliśmy kontynuację osłabienia złotego, jednak dynamika i skala tego ruchu były wyraźnie mniejsze - ocenił z kolei analityk domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrad Ryczko. Podkreślił, że złotówka ponownie była jedną z najsłabszych walut rynków wschodzących, "co należy tłumaczyć tzw. lokalnym ryzykiem politycznym, które powoduje, iż inwestorzy zagraniczni żądają dodatkowej premii za inwestycje w PLN".

W szerszym ujęciu nastroje na światowych rynkach pozostawały ostrożne po tym jak dzień wcześniej słabe dane z Chin, skłoniły tamtejszych regulatorów do ograniczenia handlu z uwagi na dynamiczne spadki. Warto jednak pamiętać, iż środa jest dniem wolnym od handlu w Polsce, dniem wolnym od obrotu na WGPW, co powoduje, że obecna płynność na rynku jest ograniczona - dodał Ryczko.