O północy mija termin składania ofert w konkursie NFZ na przyszłoroczne leczenie. Jednak prawie żaden wielkopolski lekarz rodzinny nie zamierza do niego przystąpić. Kto więc będzie leczył Wielkopolan w przyszłym roku?

REKLAMA

Warunki konkursu są nie do przyjęcia – tak już od kilku miesięcy mówili lekarze rodzinni. Ich zastrzeżenia zajęły prawie 30 stron – nie zgadzają się przede wszystkim na zwiększenie zakresu ich obowiązków; nie godzą się również na proponowane przez NFZ stawki. Z dotychczasowych ponad 5 zł na każdego pacjenta miesięcznie zostało 3,5 zł.

Za te 3 zł miesięcznie na pacjenta czy za pacjenta, lekarz rodzinny musi opłacić lokal, musi opłacić media, musi opłacić współpracowników i pracowników, leki, strzykawki itd. I to wszystko za te 3 zł, tak? Za te 3 zł dzisiaj możemy kupić półtora kilograma bananów, mniej więcej tak to się przekłada - mówi Andrzej Grzybowski prezes związku skupiającego lekarzy rodzinnych w Wielkopolsce.

Lekarze do konkursu nie przystąpią, ale zamierzają podjąć z Funduszem rokowania. Jeśli jednak do porozumienia nie dojdzie, od nowego roku będą wystawiać rachunki pacjentom, którzy osobiście będą musieli dochodzić zwrotu pieniędzy od Funduszu.

Podobnie jak w Wielkopolsce zamierzają postąpić lekarze rodzinni z 6 innych województw, z tzw. porozumienia zielonogórskiego. Lekarze, którzy podpisali to porozumienie mają pod swoją opieką - jak sami szacują - ponad 20 mln pacjentów. Teraz czekają na ruch NFZ – zmianę skandalicznych warunków umów. Ich akceptacja groziłaby po prostu upadkiem prywatnych praktyk.

Fundusz na całą sprawę reaguje z zadziwiającym wręcz spokojem. Jeszcze jest czas – mówią urzędnicy. Poza tym, jest jeszcze plan „B”, który przewiduje przeniesienie podstawowych usług, do – uwaga! – szpitali. Może więc być tak, że grypę będziemy leczyć właśnie w szpitalu.

Bojkot konkursu zapowiadali także niektórzy dyrektorzy szpitali z woj. kujawsko-pomorskiego. Teraz jednak większość z nich do konkursu stanie, choć oczywiście do jego z warunków mają zastrzeżenia. Porady specjalisty wyceniono na 8 zł - specjalisty, który kilkanaście lat musiał się kształcić do tego poziomu; porady, które muszą być udzielana w odpowiednich warunkach. 8 zł... Dla porównania – jest to mniej niż najtańsze strzyżenie u fryzjera męskiego - mówi Jarosław Kozera, dyr. bydgoskiego szpitala im. Biziela, najbardziej zadłużonej placówki w regionie.

Tymczasem wcale nie jest pewne, czy w ogóle uda się utrzymać taką wysokość stawki za poradę – Fundusz określił bowiem jej maksymalną cenę...

Negocjacje muszą zakończyć się do 29 grudnia. 1 stycznia stare kontrakty definitywnie wygasają i nie można ich będzie przedłużyć.

22:05