1 września br. wchodzi w życie ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej (tzw. podatek handlowy). Rząd założył, że w 2017 r. podatek ten przyniesie budżetowi 1,6 mld zł. wpływów.

REKLAMA

Jak informował szef resortu finansów Paweł Szałamacha, we wstępnym projekcie budżetu na 2017 r. rząd założył, że wpływy z tego podatku wyniosą 1,6 mld zł. Jego zdaniem jest to poziom "bezpieczny", zaplanowany z "konserwatywnym podejściem".

Szałamacha wyjaśniał, że podatek jest tak skonstruowany, że gdyby część sieci handlowych chciała "zagrać nie fair" i przenieść podatek w cenach na konsumentów, to otwiera się przestrzeń konkurencyjna "na mniejszych podatników". Oni będą mogli wówczas wygrywać - przekonywał.

Podpisana pod koniec lipca przez prezydenta ustawa wprowadza dwie stawki podatku od handlu - 0,8 proc. od przychodu między 17 mln zł, a 170 mln zł miesięcznie i 1,4 proc. od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie. Kwota wolna od podatku w skali roku będzie więc wynosić 204 mln zł.

Opodatkowany będzie przychód ze sprzedaży detalicznej, czyli sprzedaży dokonywanej na rzecz konsumentów (osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych). Przychód ze sprzedaży detalicznej nie będzie obejmował należnego podatku VAT. W podstawie opodatkowania nie będzie uwzględniana sprzedaż na rzecz przedsiębiorców. Nie przewiduje się opodatkowania sprzedaży dokonywanej przez internet.

Ustawę przygotował rząd, ale w czasie prac sejmowych wprowadzono do niej szereg zmian. Posłowie doprecyzowali m.in. pojęcie działalności gospodarczej, opierając je na definicji zawartej w ustawie o podatku od towarów i usług (VAT). Ustawa zakłada też, że podatek pobierać się będzie od usług towarzyszących sprzedaży, jeśli będą one odrębnie zaewidencjonowane.

Nowe uregulowania - zapowiadane przez PiS jeszcze w czasie kampanii wyborczej - od początku budziły wiele emocji. PiS zarówno w kampanii jak i podczas prac nad ustawą przekonywało, ze trzeba wprowadzić takie przepisy, które wyrównają szanse małych podmiotów funkcjonujących na rynku. Ich zdaniem, obowiązujące dotąd dysproporcje w podatkach powodowały, że wielkie sieci handlowe rozrastały się kosztem małych rodzinnych sklepików.

W pierwszej wersji projektu ustawy z lutego br. MF zaproponowało dwie zasadnicze stawki podatku. Stawka 0,7 proc. miała obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln zł, stawka 1,3 proc. miała być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w miesiącu. Inne stawki podatku od sprzedaży miały obowiązywać w soboty, niedziele i święta - 1,3 proc. (dla uzyskujących przychód poniżej 300 mln zł miesięcznie) oraz 1,9 proc. (powyżej tego progu). Kwota wolna od podatku miała wynosić 1,5 mln zł miesięcznie (18 mln zł rocznie).

Propozycje te wzbudziły protesty wielu środowisk, przede wszystkim handlowców. W efekcie projektu zniknęły m. in. oddzielna stawka weekendowa i opodatkowanie sieci franczyzowych.


(j.)