W Polsce wciąż zbyt łatwo można dokonać finansowego przestępstwa i pozostać bezkarnym. RMF wraz z ekonomistką, prof. Aldoną Kamelą-Sowińska przygląda się dziś tym najpopularniejszym. Nie chcemy jednak podawać przepisu na pranie pieniędzy, a jedynie uczulić odpowiednie służby.

REKLAMA

W Polsce zgodnie z prawem można wyprowadzić pieniądze z przedsiębiorstwa, równie legalnie wyprać je, a później już zupełnie "czyste" ponownie zainwestować. To tzw. przestępstwa białych kołnierzyków. Najtrudniej je udowodnić, bo popełniający je ludzie są zawodowcami i doskonale znają zasady ekonomii, w przeciwieństwie do ścigających ich policjantów i prokuratorów.

Jedną z najprostszych metod jest wypompowywanie pieniędzy za pomocą zleceń, czy usług. Prezes np. spółki Skarbu Państwa A zleca zaprzyjaźnionej firmie B wyprodukowanie folderu reklamowego. Ustalają, że spółka A zapłaci po 2,5 zł za sztukę, choć wiadomo, że średnia cena rynkowa takiego folderu to 1 zł. Zlecenie opiewa na milion ulotek.

Spółka B drukuje folder w zaprzyjaźnionej drukarni, płacąc 1 zł za sztukę i w ten sposób pozostaje jej 1,5 mln zł, od których płaci 27-procentowy podatek, a zysk wypłaca w formie dywidendy.

Jeśli jednak spółka B zleci wykonanie projektu np. bratu prezesa A i zapłaci mu za to 1,5 mln zł, to tym samym nie ma zysku i nie płaci podatku, a ów brat zapłaci mniejszy, 19-prcentowy podatek. Do szybkiego podziału między znajomymi pozostają zatem większe pieniądze.

Cały mechanizm opiera się na znajomości podstawowych procedur ekonomicznych i księgowych i na zaufaniu do ludzi, którzy w nim uczestniczą - mówi Aldona Kamela-Sowińska.

Jakie są jeszcze metody finansowych przekrętów? O tym słuchaj w relacji Katarzyny Maćkowskiej:

19:55