W poniedziałkowym cyklu Twoje Pieniądze w RMF FM i w „Dzienniku Gazecie Prawnej” polityczne zamieszanie z emeryturami.

REKLAMA

Obietnica starań o wycofanie reformy emerytalnej była gwoździem programu wyborczego Andrzeja Dudy. Można załamywać ręce nad nieświadomością wyborców, którzy nie rozumieją, że podniesienie wieku przechodzenia na emeryturę jest tylko urealnieniem sytuacji w obliczu wydłużania się średniej życia w Polsce. Można wskazywać też na kosmiczne koszty powrotu do stanu rzeczy sprzed 2012 roku. Prawda jest jednak taka, że reformę wprowadzono bez akceptacji związków zawodowych i bez szerokiej akcji informacyjnej, nic zatem dziwnego, że z hasła obniżenia wieku emerytalnego udało się uczynić dźwignię, która trafiła na podatny grunt i mogła skutecznie unosić popularność kandydata z Krakowa.

Nawet jeśli obecny układ sił politycznych w Polsce nie pozwala na cofnięcie reformy, już za kilka miesięcy może się okazać, że ta propozycja nabierze bardziej konkretnego kształtu. Poparta będzie zapewne nie tylko argumentem braku zgody społeczeństwa na "pracę do śmierci". Można sobie wyobrazić, że zwolennicy cofnięcia reformy będą argumentować, że zamiast przesuwać wiek emerytalny należy raczej poprawić sytuację na rynku pracy i demograficzną.

Mniej płacących składki, więcej emerytów

Przyczyną wprowadzenia reformy jest, najogólniej rzecz biorąc, rosnąca nierównowaga w rachunkach ZUS, wynikająca ze zmniejszania się liczby pracujących i płacących składki - z jednej oraz z wzrostu liczby emerytów - z drugiej strony. Tę przyczynę rzeczywiście można niwelować nie tylko "od góry", czyli zmniejszając rzeszę uprawnionych do świadczeń. Rachunki w ZUS można też wyrównać, zwiększając wpływy, pod warunkiem że pojawi się w przyszłości więcej rąk do pracy, że te ręce będą miały zajęcie i że będą za to coraz lepiej wynagradzane. Dodatkowo, jeśli płace będą wyższe, a bezrobocie niższe, przy odpowiednich zachętach, cześć emerytów zapewne sama zechce zrezygnować ze świadczeń, wybierając dalszą pracę. Do tego potrzebny jest szybszy niż dziś wzrost gospodarczy, wzrost płac i poprawa warunków życia taka, by młodzi Polacy zostawali w kraju i by rodziło się znacznie więcej dzieci, być może również dzieci imigrantów, dla których Polska stanie się atrakcyjnym miejscem do życia. Jak to zrobić? To pytanie znacznie trudniejsze niż kwestia: co zrobić z wiekiem emerytalnym.