Remis w szpiegowskich rozgrywkach amerykańsko-rosyjskich. Bolesne kroki odwetowe wobec Amerykanów zapowiadały władze w Moskwie - i tak się też stało. W odpowiedzi na zapowiedź wydalenia z USA 50 rosyjskich dyplomatów, w tym czterech w trybie pilnym, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji chce zmusić do wyjazdu czterech Amerykanów, pracowników tamtejszych ambasad i konsulatów.

REKLAMA

Wczoraj Minister Spraw Zagranicznych Rosji Siergiej Iwanow zapowiedział, że amerykańska akcja jest bezpodstawnym i wrogim działaniem i spotka sie z adekwatną reakcją Moskwy. Dziś jego słowa przerodziły się w czyn. Moskwa uznała, że na razie cztery osoby z amerykańskiego personelu dyplomatycznego powinny opuścić Rosję. Można się jednak spodziewać, że wkrótce będzie ich więcej. Jak dotąd rosyjski MSZ nie ujawnił żadnych nazwisk. W oświadczeniu przekazanym zastępcy ambasadora USA w Rosji Johnowi Ordwayowi napisano, że amerykańscy dyplomaci prowadzili działalność niezgodną ze swoim statusem, co de facto oznacza szpiegostwo. Rosjanie zapowiedzieli też dalsze restrykcje wobec przedstawicieli Stanów Zjednoczonych. Decyzji tej na razie nie skomentowała strona amerykańska. Ambasador USA w Rosji pojechał w podróż służbową na Syberię. Eksperci twierdzą, że wydalenia dyplomatów to ostateczność. Najczęściej nieporozumienia wyjaśnia się na drodze rozmów na najwyższych szczeblach władzy. Poza tym szpiegostwo zawsze było nieodłącznym elementem pracy placówek dyplomatycznych. Kontrwywiad woli nawet kontrolować rozszyfrowanego agenta, niż tropić nowego szpiega.

Przypomnijmy: uznani przez waszyngtońską administrację za szpiegów pracownicy rosyjskiej ambasady mają opuścić Stany do początku lipca, a czterech z nich ma na to tylko 10 dni. Wydalenie Rosjan ze Stanów Zjednoczonych ma związek z odkryciem w ubiegłym miesiącu szpiegowskiej działalności byłego agenta FBI pracującego na rzecz Rosjan - Roberta Hanssena.

Szpiegostwo - gorący temat

Władze Stanów Zjednoczonych postanowiły pokazać, kto rządzi w świecie i wytłumaczyć Rosji, gdzie jest jej miejsce – tak piszą dzisiaj niemal wszystkie rosyjskie gazety. Pojawiają głosy, że do amerykańskiego sposobu uprawiania polityki powracają zimnowojenne metody. Gazety zauważają, że republikański prezydent George W. Bush zawiódł nadzieję jakie z nim wiązano w Moskwie po tym jak wygrał wybory. Gazeta „Wremia Nowosti” przypomina, że rosyjscy politycy cieszyli się, że odchodzi demokrata Bill Clinton. Busha oceniano jako pragmatyka, z którym Rosja nie będzie miała problemów. „Izwiestia” napisała, że władzę w Moskwie i Waszyngtonie sprawują „twardzi faceci”, którzy chcą pokazać jacy są ostrzy i zdecydowani. Stąd – konkluduje dziennik – cala seria szpiegowskich skandali. Według gazety, najważniejsi politycy amerykańskiej administracji uważają, iż z Rosją nie należy się „pieścić”. Powinna się ona zachowywać do swojej wagi i pozycji w świecie – pisze Izwiestia.

na zdjęciu: Ambasada amerykańska w Moskwie

foto EPA

16:20