Żołnierze 12 Dywizji Zmechanizowanej ze Szczecina przez pierwsze pół roku od, włączenia się Polski do operacji "Trwała wolność", odpowiadali za strefę stabilizacyjną w Iraku. Oni organizowali bazy i przekonywali Irakijczyków, że żołnierze są po to, by im pomóc...

REKLAMA

9 czerwca ubiegłego roku, z lotniska w Goleniowie odleciało pierwszych 23 oficerów z 12 Dywizji Zmechanizowanej. Reszta żołnierzy od czerwca do sierpnia intensywnie przygotowywała się do misji. Był to czas na poznawanie kultury arabskiej i na ćwiczenia bojowe.

W lipcu z portu w Szczecinie wypłynęły 4 statki z ciężkim sprzętem, amunicją, żywnością i środkami medycznymi – razem 700 kontenerów. Od 5 do 10 sierpnia z lotniska w Goleniowie odleciało w sumie 21 samolotów z 2,5 tys. żołnierzy. Żołnierze udali się do Iraku z misją pokojową. Szybko jednak okazało się, że to prawdziwa wojna.

6 listopada zginął pierwszy polski żołnierz - major Hieronim Kupczyk. W połowie stycznia, żołnierze ze szczecińskiej „12” wrócili do kraju. Wojskowych ze Szczecina wymienili koledzy z innych, polskich jednostek wojskowych. Jak dziś z perspektywy czasu żołnierze z "12" oceniają swój pobyt w Iraku? Z żołnierzami 12 Dywizji Zmechanizowanej rozmawiał szczeciński reporter RMF Piotr Lichota:

21:15