Powodem jest statek „Aurora” z brytyjskimi turystami na pokładzie. Ponad 500 z nich zachorowało kilka dni temu na wirusowe zatrucie pokarmowe. Statku nie wpuszczono do kilku europejskich portów. Ostatecznie turyści i załoga mogli zejść na ląd w Gibraltarze.

REKLAMA

Mimo, że dziś chorych było jedynie 11 osób, władze Hiszpanii po raz pierwszy od prawie 20 lat zamknęły rano hiszpańsko-brytyjskie przejście graniczne. Do pracy po obu stronach granicy nie poszło prawie 4 tysiące osób.

Jutro jednak wszyscy pracownicy będą mogli iść do pracy. Dwie godziny po odpłynięciu „Aurory” granica została ponownie otwarta. Można ją przekraczać bez problemu, jednak wszyscy opuszczający Gibraltar muszą informować czy przypadkiem nie zbliżali się do statku.

Ta nietypowa kwarantanna będzie obowiązywać do czwartku. Wprowadzone przez Hiszpanię środki ostrożności nie spodobały się ani Gibraltarowi ani Londynowi. Głośno skrytykował je namiestnik brytyjskiej kolonii. Zażądał też, aby Wielka Brytania złożyła oficjalny protest w Hiszpanii i Brukseli.

Również hiszpańscy lekarze stwierdzili, że wirus, którym zarazili się pasażerowie „Aurory” nie jest groźny i najłatwiej się nim zarazić jedząc nieświeże frutti do mare.

22:45