39-letni górnik zginął nad ranem w kopalni „Makoszowy” w Zabrzu. Najprawdopodobniej został uderzony przez jeden z elementów kombajnu górniczego. Do wypadku doszło dokładnie w 1. rocznicę największej tragedii ostatnich lat w polskim górnictwie. Rok temu w kopalni "Jas-Mos" w Jastrzębiu zginęło 10 górników.

REKLAMA

Po wybuchu pyłu węglowego w „Jas-Mos” głośniej zaczęło się mówić o tym, że pod ziemią nagminnie łamane są zasady bezpieczeństwa pracy, bo przede wszystkim liczy się wydobycie.

Rok po tragedii, specjaliści od bezpieczeństwa w kopalniach wciąż nie są zadowoleni. Jest jeszcze dużo do zrobienia - mówi Jan Migda z Wyższego Urzędu Górniczego. W ubiegłym roku urząd przeprowadził 11,5 tys. inspekcji. W co czwartym przypadku trzeba było wstrzymać pracę górników, albo zatrzymać pracujące w danym miejscu maszyny.

Także w ubiegłym roku, spośród 900 osób, które zgłosiły się na szkolenie dotyczące pracy z materiałami wybuchowymi, egzaminu nie zdał co szósty górnik.

Foto: Marcin Buczek RMF Katowice

11:55