Podatek liniowy musi być niższy niż 18 procent - ocenił w Kontrwywiadzie RMF FM minister kultury Bogdan Zdrojewski z Platformy Obywatelskiej. Wczoraj, wbrew obietnicom premiera, nie poznaliśmy "precyzyjnego kalendarza dochodzenia do podatku". Nie dowiedzieliśmy się także, jaka ma być jego stawka.

REKLAMA

W tej chwili wiadomo tylko tyle, że rząd chciałby wprowadzić podatek liniowy w 2010 albo 2011 roku.

Problemy z podatkową precyzją wydają się świadczyć, że premier odrobinę zapędził się w tych podatkowych obietnicach. Wprowadzenie podatku liniowego z zachowaniem dzisiejszych ulg, to dla budżetu nie lada wyzwanie. Jest ono tym większe, że w przyszłym roku fiskus i tak będzie mniej pazerny, bo zgodnie z ustawą sięgać będzie do naszej kieszeni przy pomocy tylko dwóch stawek 18 i 32 procent.

Gdyby rząd chciał osiągnąć mocny propagandowy efekt i uradować wszystkich obywateli podatkiem liniowym, jego stawka musiałaby wynosić najwyżej 16 procent, a koszty takiej obniżki sięgnęłyby dziesiątków miliardów złotych.

Dlatego bardzo prawdopodobne jest, że zderzenie nieźle brzmiących obietnic „studniówkowych” z szarą budżetową rzeczywistością okaże się dla tych pierwszych bardzo bolesne, a tymczasowe - w założeniu - stawki przyszłoroczne, jak każda polska prowizorka będą trwalsze, niż wszyscy dziś podejrzewają.