​Jeszcze jeden podatek w cenie paliwa. Taki pomysł ma trafić pod obrady parlamentu pod koniec tygodnia. W Sejmie zaplanowano pierwsze czytanie ustawy, która wprowadzić ma dodatkową opłatę w wysokości 200 zł od 1000 litrów paliwa, czyli 20 gr od każdego litra zatankowanego na stacji. Jeśli dodamy do tego podatek VAT, okaże się, że tankując do pełna, czyli powiedzmy 50 litrów, zapłacimy państwu dodatkowych prawie 12 złotych.

REKLAMA

Wpływy, szacowane na 5 mld zł rocznie mają posłużyć do remontów i budowy dróg gminnych, mostów na drogach wojewódzkich, a także zasilić fundusz budowy dróg krajowych, zwiększony pod koniec czerwca przez rząd o 25 mld złotych do 2023 roku.

Według opozycji zamiar wprowadzenia nowej daniny oznacza, że rządowi brakuje pieniędzy na wydatki, obciążone świadczeniami socjalnymi i że należy założyć, że ostatecznie pieniądze wcale nie trafią na budowę dróg, lecz na łatanie dziury w budżecie. Na razie dane o budżecie zaprzeczają, by istniało takie zagrożenie. Deficyt w pierwszej połowie 2017 roku jest znikomy, a ministerstwo finansów planuje wprowadzenie nowych przepisów "uszczelniających", które mają przysporzyć fiskusowi prawie 3 mld złotych rocznie m.in, utrudniając firmom tworzenie sztucznych kosztów.

Zwraca się też uwagę, że podniesienie ceny paliwa o prawie 25 groszy na litrze oznaczać będzie podniesienie ogólnego poziomu cen. Według rządu, wprowadzenie nowego podatku wcale nie będzie oznaczać takiej podwyżki. Przedstawiciele ekipy rządzącej nie tłumaczą dlaczego, ale można się domyślić, że zakładają stopniowy spadek cen paliw. Dane z rynku ropy sugerują, że mogą mieć rację. Ropa wydobywana z amerykańskich łupków doprowadziła do zmiany układu sił na światowym rynku, a rosnąca znów od ponad roku liczba aktywnych wież wiertniczych w USA wskazuje, że koalicji tradycyjnych producentów nie udaje się powstrzymać łupkowej rewolucji.

Warto zwrócić uwagę, że nowy podatek nie jest określony procentowo, ale wartościowo, co zabezpiecza dochody fiskusa przed spadkiem cen paliwa. Ponadto w proponowanych przepisach jest zapis o waloryzowaniu opłaty o wskaźnik inflacji, co oznacza, że w przyszłym roku opłata będzie już wyższa.

Nowy podatek trafi do parlamentu w piątek, a już w poniedziałek mamy poznać prognozę tempa wzrostu cen w Polsce. W piątek agencja ratingowa Fitch oceniła, że należy spodziewać się wzrostu inflacji do 2,5 proc.. Swój raport ogłosić na NBP, a dzień poźniej, we wtorek dowiemy się jaką mamy teraz inflację w Polsce. Według wstępnych ocen, GUS ogłosi, że ceny są wyższe niż rok temu o 1,5 proc., co oznacza najniższą wartość w tym roku.

(az)