Podatki podwyższone a państwowa kasa nadal świeci pustką. W wyniku podjętej dziś w nocy dotkliwej dla podatnika decyzji, przyszłoroczny budżet zyska ponad 4 miliardy, ale ciągle jest to kropla w morzu potrzeb, bo dziura to brak około 45 miliardów.

REKLAMA

Minister finansów chciał zdobyć 15 miliardów z wpływów podatkowych. Z kolei pozostałe brakujące 30 miliardów miało pochodzić z cięć wydatków z kasy państwowej. W tej drugiej sprawie Marek Belka milczy jak grób. 4 miliardy złotych uzyskane z podwyżki podatków od dochodów osobistych to niewiele wobec brakujących 45, ale Marek Belka broni swojej decyzji w tej sprawie: "To jest mało? Jeżeli pamięta pani, że zadeklarowaliśmy, iż łączne wydatki państwa będą na poziomie 183 miliardów złotych, deficyt 40, z tego wynika, że musimy mieć dochodów budżetowych na co najmniej 143 miliardy". Wzrost gospodarczy - zapowiada minister - będzie zaledwie jedno lub 1,5-procentowy więc tym chętniej państwo sięga do naszych kieszeni: "Kiedy gospodarka zwalnia, dochody podatkowe kurczą się. Chcąc utrzymać się na poziomie deficytu 40 miliardów musieliśmy zapewnić sobie nowe dochody". Fiskusowi oddamy więc więcej a jednocześnie od państw a możemy spodziewać się znacznie mniej. Zatem tak czy owak idą chude lata - będzie bardzo trudno. Ministerstwo Finansów donosi, że około 20 listopada projekt budżetu powędruje do rządu. Pakiet ustaw około budżetowych jest już gotów. Wiadomo, że nowy budżet będzie inny niż poprzedni przygotowany przez ministra Bauca. Nie wiadomo natomiast jakie będą jego blaski i cienie. Stan kasy państwa w przyszłym roku będzie jednak gorzej niż marny i na pewno długo się nie poprawi.

foto Archiwum RMF

18:10