Od sierpnia każdy, kto zalega ze spłatą rachunku czy kredytu na kwotę co najmniej 200 zł, może trafić na tzw. czarną listę niesolidnych dłużników. Podobny los może spotkać także przedsiębiorców, jeśli kwota ich zobowiązań będzie wynosić co najmniej 500 zł.

REKLAMA

Tworzeniem czarnych list mają się zająć Biura Informacji Gospodarczej (BIG). Pierwsze biuro ma ruszyć już wkrótce, prawdopodobnie 4 sierpnia. Potrzebna jest jeszcze jednak zgoda Ministerstwa Gospodarki na jego działalność. A ściślej mówiąc, minister gospodarki musi zatwierdzić regulamin BIG-u.

Taki regulamin zarządzania zbieranymi informacjami musi opracować samo Biuro. Ponieważ w tej materii Polska stawia pierwsze kroki, wiec jak to zwykle bywa, są one dość nieporadne. Orócz MG, regulamin musi zyskać także akceptację Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

To, czy BIG ruszy w sierpniu to jedno, ale dużo ważniejsze jest, czy sama ustawa spełni stawiane oczekiwania. Przepisy krytykuje m.in. Konfederacja Konsumentów. Jej zdaniem, kwota dopuszczalnych zobowiązań jest zbyt restrykcyjna, a poza tym, dłużnicy nie mają możliwości wytłumaczenia, dlaczego się zadłużyli.

Eksperci finansowi z kolei, z umiarkowanym optymizmem zapatrują się na rolę ustawy w walce z zatorami płatniczymi. Doświadczenia z rejestrem dłużników niewypłacalnych, który funkcjonuje przy Krajowym Rejestrze Sądowym, wskazują, że skomplikowane procedury mogą uniemożliwić sprawną wymianę informacji.

Więcej o kontrowersjach wokół ustawy o ujawnianiu informacji gospodarczej słuchaj w popołudniowych Faktach RMF.

16:50