„Jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz” – okazuje się, że ta dewiza, sprawdzająca się w wielu dziedzinach, ma także zastosowanie w branży filmowej. Obnażyła to publikacja w miesięczniku „Film”, która pokazała mechanizmy finansowania produkcji filmowych.

REKLAMA

Jedyną instytucją dysponującą dużymi pieniędzmi i inwestującą w polskie kino jest Agencja Produkcji Filmowych TVP. Jej szefowie: byli i obecni mają w ręku ogromną władzę.

To oni często decydują o "być albo nie być" twórców filmowych. Nietrudno się domyślić, co może ich przekonać do konkretnego pomysłu - tak pisze specjalistyczny miesięcznik.

Cały mechanizm finansowania polskiego kina można określić sformułowaniem „filmowe sprzężenie zwrotne”. Zasada jest prosta: twórcy są z góry informowani, że dostaną pieniądze, jeśli część sumy zwrócą już nieoficjalnie ofiarodawcom, czyli w tym przypadku TVP.

Ten filmowy bumerang, jak mówi autor tekstów w miesięczniku „Film”, Jarosław Gajewski, działa od wielu lat: Bardzo łatwo pierze się pieniądze. Pierze się je często. Tak naprawdę w polskim filmie pieniądze łatwiej jest wyprać niż ciuchy w pralce automatycznej.

Pieniądze bywają wyprowadzane już podczas produkcji. Na planie filmowym zawsze się może okazać, że trzeba przebudować dekorację, uszyć nowe kostiumy czy zatrudnić konsultanta. I tak np. budżet produkcji najdroższego polskiego filmu „Quo Vadis” wzrósł w stosunku do planowanego o 40 proc. i sięgnął 80 mln złotych. Prawdziwe pieniądze zarabia się w polskim filmie przy jego produkcji, a nie po jego ukończeniu - konkluduje Gajewski.

Obowiązującą w środowisku zmowę milczenia próbowali ponoć przerwać reżyserzy, którzy w listopadzie 2001 r. spotkali się w tej sprawie z prezydentem. Dziś uczestnicy spotkania nie chcą wracać do tematu.

Inna sprawa to: dokąd trafiały pieniądze? Na to pytanie jednak łatwiej sobie odpowiedzieć wiedząc, że ówcześni szefowie Agencji Produkcji Filmowej TVP związani byli z często ostatnio wspominaną tzw. grupą trzymającą władzę.

Okazuje się, że więc określenie „polska szkoła filmowa” nabiera całkiem nowego znaczenia...

Foto Archiwum RMF

16:50