3 miesiące potrwa odbudowa części Huty Legnica, zniszczonej we wczorajszym pożarze. Osoby zatrudnione w zakładzie boją się, że stracą pracę. Władze koncernu zapewniają jednak, że zwolnień nie będzie.

REKLAMA

Huta nie zostanie zamknięta – uspokaja Dariusz Wyborski, rzecznik koncernu KGHM Polska Miedź. Opóźni się jedynie uruchomienie linii produkcyjnej, które i tak zostało wstrzymane z powodu remontu.

Władze koncernu chcą zastąpić spaloną instalację nowocześniejszą. W tym czasie huta będzie pracować na 50 proc. swoich możliwości. Wyborski uspokaja jednak, że plan produkcyjny zostanie wykonany, a część zleceń przejmie Huta Miedzi Głogów.

Po wczorajszej katastrofie pracownicy huty nie są jednak pewni swojej przyszłości. Każdy się boi o pracę. Dla Legnicy zwolnienia byłyby katastrofą – to miasto praktycznie by umarło - mówią pracownicy zakładu.

Huta Legnica to jeden z ostatnich dużych zakładów przemysłowych w mieście. Straty, jakie poniosła firma, wstępnie oszacowano na 10 mln złotych.

Wczoraj w hucie zapaliły się puste zbiorniki wyłożone polipropylenem; podczas pożaru nikt nie ucierpiał. Do zaprószenia ognia doszło prawdopodobnie podczas prac spawalniczych, zawiniła nieuwaga któregoś z pracowników.

Władze koncernu zapewniają, że w czasie pożaru nie doszło do skażenia środowiska; do atmosfery nie przedostał się ani chlor, ani kwas siarkowy.