Piątkowa sesja przebiegała pod znakiem oczekiwania na rezultat stress testów, którym zostało poddanych 91 europejskich banków. We wczesnych godzinach porannych eurodolar osuwał się w okolice 1,4100. jednak jeszcze przed południem powracał w okolice 1,4180, a pod koniec sesji europejskiej znów testował dzienne minima. Po ich przebiciu wsparcie będą stanowić okolice 1,4050, a kluczowy będzie dołek z początku tygodnia (1,3840).

REKLAMA

Mocne obawy dotyczą instytucji włoskich z bankiem UniCredit na czele oraz hiszpańskich cajas. W ostatnich dniach Mario Draghi, ciągle piastujący stanowisko gubernatora banku Włoch uspokajał, że włoskie banki pozytywnie przejdą próbę. Dziś wczesnym wieczorem we włoskim parlamencie odbędzie się również ostateczne głosowanie nad planem oszczędnościowym. Obecnie relacja długu do PKB Włoch wynosi 120 proc., a wg Komisji Europejskiej w przyszłym roku ma nieznacznie spaść. Przed publikacją rezultatów stress testów wzrastały rentowności hiszpańskich i włoskich dziesięciolatek. W przypadku papierów hiszpańskich powracały ponad poziom 6 proc., a w przypadku włoskich wynosiły 5,8 proc. Na giełdach Starego Kontynentu dominował kolor czerwony, a wyprzedawane były przede wszystkim papiery banków. Mocno zwyżkowały CDS - dla włoskiego długu wynoszą już ponad 305 pb, a dla hiszpańskiego 345 pb oraz rozszerzał się spread między CDS dla długu państw peryferyjnych i obligacji Niemiec.

Jednak kryzys zadłużenia na peryferiach Eurolandu przekłada się także na wzrost cen CDS na niemiecki dług (obecnie 58 pb), z kolei polityczny impas wokół limitu długu w USA winduje ceny zabezpieczenia przed niewypłacalnością Stanów Zjednoczonych. W rezultacie, w ostatnich tygodniach najpierw mocniej drożały CDS na niemiecki dług, a w ostatnich dniach ostro zwyżkowały CDS na dług amerykański i obecnie wyceniane są na bardzo zbliżonym poziomie. Poprzedni raz ubezpieczenie przed bankructwem obu krajów było tak samo wyceniane na rynku CDS na przełomie kwietnia i maja, jednak od tego czasu jego koszt wzrósł o około 30 proc.

Napłynęły na rynek również bardzo istotne dane z USA. W największej światowej gospodarce koszyk dóbr konsumpcyjnych potaniał o 0,2 proc. Słabo wypadły odczyty dynamiki produkcji przemysłowej za czerwiec (+0,2 proc. zamiast oczekiwanych 0,3 proc. m/m). Wbrew prognozom nie wzrosło wykorzystanie mocy produkcyjnych, które kształtuje się na poziomie 76,7 proc. Wskaźnik ten jest jednym z najważniejszych pozwalających antycypować politykę monetarną Fed. Dopóki wykorzystanie mocy produkcyjnych w USA nie zbliży średniej z ostatnich dwudziestu lat (79,5 proc.), za bardzo mało prawdopodobne należy uznać rozpoczęcie cyklu zacieśnienia polityki pieniężnej przez Fed. Drugi miesiąc z rzędu ujemną wartość przybrał indeks NY Empire State. Mimo spadku cen paliw nastroje amerykańskich konsumentów są obecnie najgorsze od marca 2009 roku - to wnioski płynące z odczytu indeksu uniwersytetu Michigan. Za taki stan rzeczy odpowiada w pierwszym rzędzie słaba kondycja amerykańskiego rynku pracy.

Złoty porusza się podobnie jak inne waluty z państw emerging markets i jest zależny od nastrojów na światowych rynkach. Dziś kurs EUR/PLN testował poziom 4,0200, a USD/PLN poruszał się między poziomami 2,8430 a 2,8600. Z kolei kurs CHF/PLN konsolidował się pod poziomem 3,5000. W maju wyraźnie wzrósł eksport, co można częściowo przypisywać osłabieniu złotego. Zwiększyła się jednak również wartość importu i w rezultacie dane opublikowane dziś przez NBP wykazały równowagę rachunku bieżącego. Maj był pierwszym miesiącem od ponad roku, w którym nie odnotowano deficytu.

Bartosz Sawicki

Departament Analiz

DM TMS Brokers S.A.