Nocna panika na giełdach w Stanach Zjednoczonych i w Azji. Spadki sięgnęły 5 procent. Ostatni raz tak złą sesję na Wall Street mieliśmy pod koniec 2008 roku, tuż po upadku banku Lehman Brothers. Wtedy świat wchodził w najgłębszą od czasów drugiej wojny światowej recesję. Ekonomiści ostrzegają, że możemy obawiać się powtórki.

REKLAMA

Niestety, mogą mieć rację. Dług publiczny Stanów Zjednoczonych sięgnął bowiem właśnie poziomu 100 procent PKB - to magiczna granica. Do tego z amerykańskiej giełdy wyparowały wszystkie zyski z ostatniego roku.

W Europie też jest coraz gorzej. Europejski Bank Centralny musiał zainterweniować na rynku i samemu kupić obligacje Irlandii i Portugalii, bo nikt innych ich nie chciał i bez tego te kraje zostałyby bez pieniędzy.

Kumulacja tych złych informacji sprawiła, że główny amerykański indeks giełdowy Dow Jones stracił 4,3 procent, giełda w Hong Kongu 4,4 procent, a japoński Nikkei 3,7 proc. To wyjątkowo duże straty. Takie spadki w Ameryce i Azji zawsze były złym prognostykiem dla warszawskiej giełdy.

Do tego w nocy frank szwajcarski znów zaczął bić rekordy wszechczasów - kosztował aż 3,76 złotego.