W nowym systemie, kto może, ten powinien poczekać z przejściem na emeryturę. Najkorzystniejszym miesiącem na złożenie wniosku jest zaś lipiec i sierpień, gdy zbiegają się dwie korzystne waloryzacje składek - podkreśla wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

REKLAMA

Jest tak wiele czynników, jakie należy brać pod uwagę przy obliczaniu emerytury dla konkretnej osoby, że nie ma prostej odpowiedzi, co się komu najbardziej opłaca - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki.

Inne kryteria decydują o momencie przejścia na emeryturę przez nauczyciela, dla którego rozwiązanie stosunku pracy najczęściej następuje z końcem roku szkolnego. Mamy też grupę pracowników urzędów państwowych, którzy chcą czekać z przejściem na emeryturę do końca pierwszego kwartału przyszłego roku, bo nabędą wtedy prawo do tzw. trzynastki i z ich punktu widzenia jest to istotny element wynagrodzenia - stwierdził Zieleniecki. Inaczej będzie wyglądała sytuacja osoby, która po rozwiązaniu stosunku pracy i przejściu na emeryturę będzie miała możliwość ponownego zatrudnienia.

Wiceminister pytany o to, czy w nowym systemie emerytalnym warto poczekać przynajmniej do czerwca ze złożeniem wniosku o emeryturę powiedział, że waloryzacja składek jest jednym z elementów odpowiadających za podwyższenie świadczenia. Dłuższa aktywność zawodowa powoduje, że rośnie kwota składek zapisywanych na kontach emerytalnych w ZUS. Maleje też wskaźnik dalszego trwania życia, przez który dzielony jest zebrany kapitał. To dlatego każdy rok dłuższej pracy daje podwyżkę wysokości emerytury o średnio 8 proc.

Zieleniecki przyznał też, że prawdą jest, że wniosek o emeryturę zamiast w czerwcu warto złożyć w lipcu albo sierpniu. Dodał, że w roku 2017 ten wskaźnik wyniósł aż 13 proc. Każdy z ubezpieczonych musi jednak sobie indywidualnie przeliczyć, co jest dla niego najkorzystniejsze.

(mpw)