Adam Michnik nie ma już wątpliwości, że propozycja korupcyjna złożona mu przez znanego producenta filmowego jest związana z ustawą medialną forsowaną przez rząd. Szczegóły tej ustawy Michnik najprawdopodobniej załatwiał bezpośrednio z premierem Leszkiem Millerem.

REKLAMA

Myślę, że jak najszybciej trzeba ustalić jasne reguły stanowienia prawa i potem konsekwentnie ich przestrzegać, a także nie mylić płaszczyzn towarzyskich z płaszczyzną urzędową - tak ocenia to szef komisji śledczej, Tomasz Nałęcz.

Zeznania Michnika dowodzą, jak te dwie płaszczyzny są w Polsce pomieszane. Dziś redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" jest po raz kolejny przepytywany o te zakulisowe gry, które miały na celu zmianę treści niekorzystnych dla wydawcy Gazety zapisów w nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji.

Na razie Adam Michnik powtarza swoje wcześniejsze sensacyjne wypowiedzi, jak to jednym telefonem do premiera 16 lipca ubiegłego roku, czyli w dzień po przyjściu Rywina do Agory wstrzymał rozpatrywanie przez rząd spornej poprawki do ustawy medialnej.

Jeszcze raz przypomniał, że to Aleksandra Jakubowska zadzwoniła do Wandy Rapaczyńskiej, szefowej Agory, mówiąc, że rząd chce przyjąć poprawkę i tylko Adam Michnik mógłby załatwić przełożenie tego terminu. Tym samym Rywin dostał czas na działanie: Usłyszała ona prośbę, żebym w jakiejś formie prosił premiera, by jeszcze raz tej sprawie się przyjrzeć, bowiem ustawa jest jeszcze jakby niegotowa - mówił Michnik.

Tak się też stało. Michnik zadzwonił do Millera i powiedział, że ta poprawka nie podoba się Agorze i rząd przepisu nie uchwalił. Zdjęto go po prostu z porządku obrad. Fakt, że 16 lipca poprawka miała być przyjęta przez rząd została dziś potwierdzona dowodem. Są na to dokumenty z Centrum Informacyjnego Rządu.

14:55