Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych przygotowuje projekt ustawy wprowadzającej jawność płac wszystkich pracowników i pracodawców. Ta propozycja, choć nie została jeszcze przedstawiona w szczegółach, już spotkała się z jednoznacznym sprzeciwem Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Według Wojciecha Wiewiórowskiego, takie rozwiązanie "naruszałoby prywatność osób w sposób zupełnie nieadekwatny do celów, które ma osiągnąć".

REKLAMA

Ujawnienie PIT, szczególnie przez osoby zajmujące ważne funkcje w życiu społecznym, ucięłoby spekulacje na temat poziomu dochodów elit biznesu, polityków czy dziennikarzy - oświadczyli związkowcy w specjalnym komunikacie. Dzięki temu powszechna stałaby się wiedza, jaka jest relacja między poziomem wynagrodzeń związkowców (nawet tych najlepiej zarabiających) i poziomem dochodów prezesów spółek, elit dziennikarskich czy środowisk politycznych - podkreślili.

Przedstawiciele OPZZ zapowiedzieli też stworzenie raportu dotyczącego zatrudnienia i płac w ministerstwach, spółkach skarbu państwa oraz partiach politycznych. Ma być on odpowiedzią na przygotowywany przez Platformę Obywatelską bilans kosztów funkcjonowania związków zawodowych w państwowych zakładach i agencjach rządowych.

Zdanie doradczy OPZZ Piotra Szumlewicza, jawność płac przyczyniłaby się do mniejszego rozwarstwienia dochodów Polaków. Obecnie mamy do czynienia ze skandalicznymi sytuacjami, kiedy to firmy pod pretekstem trudnej sytuacji przedsiębiorstw zwalniają ludzi, a ich prezesi jednocześnie przyznają sobie premie. W obliczu jawności wstydziliby się to robić - tłumaczył ekspert. Dodał, że pomogłoby to też znieść patologie związane z nierównością wynagrodzeń kobiet i mężczyzn. Wyłożymy PIT-y na stół, ale tego samego oczekujemy od wszystkich pozostałych - podkreślił.

Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, doktor Wojciech Wiewiórowski krytycznie ocenił plany związkowców. Stwierdził, że przepis o jawności płac "z pewnością stanowiłby lex specialis wobec ustawy o ochronie danych osobowych". Oczywiście, jeśli coś takiego zostałoby uchwalone przez parlament w drodze ustawy, mogłoby być traktowane jako wyjątek od generalnych zasad, obowiązujących w ustawie o ochronie danych osobowych. Jestem przeciwny tego rodzaju wyjątkom, niezależnie od tego, kto wnosi takie propozycje - zaznaczył. Dodał, że informacja o wynagrodzeniach posłów, która jest publicznie dostępna, stanowi naruszenie prawa do prywatności dopuszczalne w państwie demokratycznym. Inaczej jednak wygląda sytuacja z dochodami osób prywatnych. Co innego, jeśli chodzi natomiast o ujawnienie tego, ile zarabiają osoby prywatne. Są kraje, w których taka informacja jest publicznie dostępna, ale raczej jest to informacja o podatkach, które te osoby zapłaciły, niż o ich wynagrodzeniach - wyjaśnił.