Nie oszukiwano na akcjach KGHM-u - wynika ze wstępnych ustaleń Komisji Nadzoru Finansowego, do których dotarł Krzysztof Berenda. Tydzień temu w expose premier ogłosił wprowadzenie nowego podatku od wydobycia miedzi. Wówczas akcje KGHM straciły kilkanaście procent. Od razu pojawiły się pytania: kto na tym zarobił.

REKLAMA

Komisja twierdzi, że nie zauważyła żadnych nieprawidłowości. Nie znalazła także dowodów na to, by ktoś, kto znał wcześniej treść expose premiera, wykorzystał te informacje na giełdzie, do wzbogacenia się.

Do tej pory największe podejrzenia budziła jedna transakcja - zawarta na kilka godzin przed zeszłotygodniowym expose. Ktoś sprzedał duży pakiet akcji.

Okazało się jednak, że to był animator, czyli instytucja wspomagająca płynność na rynku.

Czynności wyjaśniające standardowo przeprowadzone przez UKNF obejmowały m.in.:

- identyfikację stron transakcji sprzedaży oraz kupna akcji KGHM w okresie poprzedzającym ogłoszenie informacji o zmianach w opłatach eksploatacyjnych od kopalin,

- identyfikację stron transakcji krótkiej sprzedaży akcji KGHM w ww. okresie (99,85% akcji sprzedawali "na krótko" animatorzy, czyli podmioty prowadzące działalność maklerską wspomagające płynność),

- analizę wcześniejszej aktywności inwestycyjnej zidentyfikowanych podmiotów i osób fizycznych mających istotny udział w sprzedaży akcji KGHM w okresie poprzedzającym exposé,

- analizę aktywności inwestorów na kontraktach terminowych na akcje KGHM w okresie poprzedzającym exposé oraz ich wcześniejszych działań inwestycyjnych.

Ostateczna weryfikacja będzie możliwa m.in. po zebraniu szczegółowych informacji o klientach zagranicznych firm inwestycyjnych (tzw. zdalnych członków GPW) od zagranicznych nadzorów nad rynkiem kapitałowym.