Po wielogodzinnych negocjacjach unijni ministrowie do spraw rybołówstwa ustalili limity połowów na przyszły rok. Chodzi o pogodzenie interesów rybaków, którzy obawiają się bankructwa z wprowadzeniem ochrony gatunków zagrożonych wyginięciem, na przykład dorsza czy morszczuka.

REKLAMA

Ostatecznie, ryb tych dwóch wymienionych gatunków łowić będzie można mniej, ale innych rodzajów więcej. Dobre wiadomości także dla polskich rybaków. W ostatniej chwili udało uratować polskie limity połowów dorsza. A chodzi o niebagatelną ilość - 13 tysięcy ton ryb rocznie, o wartości około 20 milionów euro.

Komisja Europejska niespodziewanie zaproponowała, żeby nasi rybacy 50 procent swoich połowów realizowali w zachodniej części Bałtyku. Oznaczałoby to, że polskie kutry musiałyby płynąć 300-400 kilometrów dalej, co podwyższyłoby koszta a nasze rybołówstwo stałoby się mniej konkurencyjne.

Ostatecznie udało się dzisiaj dojść do kompromisu. Bruksela teraz ustąpiła, ale wróci do swojej propozycji w przyszłym roku. Wówczas jednak będziemy członkiem Unii i nasza pozycja w tych rybnych negocjacjach będzie mocniejsza.

21:00