Nie będzie wspólnego stanowiska Grupy Wyszehradzkiej ws. budowy drugiej nitki Gazociągu Północnego. Z solidarności środkowoeuropejskiego regionu chcą się wyłamać Węgrzy, co przyznał prezydencki minister Krzysztof Szczerski.

REKLAMA

Na początku września przedstawiciele rosyjskiego Gazpromu, niemieckich firm E.On i BASF-Wintershall, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, austriackiego OMV i francuskiego Engie podpisali prawnie obowiązujące porozumienie akcjonariuszy ws. budowy Nord Stream 2, czyli nowej dwunitkowej magistrali gazowej o przepustowości 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie, wiodącej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie.

O budowie Nord Stream 2 rozmawiali w pierwszym dniu szczytu Grupy Wyszehradzkiej w węgierskim Balatonfuered prezydenci Polski, Czech, Słowacji i Węgier.

Właśnie Węgry - jak donosi wysłannik RMF FM na szczyt Krzysztof Berenda - chcą wyłamać się ze środkowoeuropejskiej solidarności ws. gazociągu. Budują teraz bowiem kluczową dla siebie elektrownię atomową, a fundują im to... Rosjanie. Węgrzy nie chcą więc zbytnio im się sprzeciwiać, co oznacza, że nie wyrażą głośnego sprzeciwu wobec budowy Nord Stream 2. Grupa Wyszehradzka nie przemówi więc w tej sprawie jednym głosem.

Jest bogactwo poglądów w Grupie Wyszehradzkiej. To nie jest tak, że my jesteśmy krajami, które w każdej sprawie mają takie samo zdanie. W szczegółach oczywiście w wielu sprawach mamy różne wrażliwości - mówił bardzo dyplomatycznie prezydencki minister Krzysztof Szczerski.

Zastrzegł również, że na koniec szczytu V4 nie będzie formalnych deklaracji - np. w sprawie Nord Stream 2.

(edbie)