Wyraźnie zaczynają zwalniać trzy motory polskiej gospodarki: eksport, konsumpcja i państwowe inwestycje. Ekonomiści są zgodni, że w najbliższych tygodniach minister finansów Jacek Rostowski będzie miał dla nas serię nieprzyjemnych niespodzianek.

REKLAMA

Musimy się przygotować na to, że szeroko pojęta władza będzie nam zabierać coraz więcej pieniędzy. Po pierwsze, z dużą pewnością można już włożyć między bajki słowa ministra finansów, który obiecywał, że od 2014 roku obniży nam podatek VAT z 23 do 22 procent.

Ja bym się bardzo mocno zdziwił, gdyby od 2014 roku była obniżka VAT-u. Prawdopodobnie głównym źródłem oszczędności będzie strona wydatkowa, a więc ulgi. Nie można wykluczyć, że jeżeli pogorszą się perspektywy gospodarcze to będą jakieś korekty pozostałych stawek VATu (głównie w górę - red.). Do tego rząd sporą uwagę przyłoży do prywatyzacji - mówi ekonomista BRE Banku Ernest Pytlarczyk.

Rząd będzie także wymagał coraz większych oszczędności od samorządów.

Trzeba się więc przygotować na to, że w przyszłym roku mogą nam wzrosnąć opłaty za wodę i ciepło. Droższe mogą być także bilety komunikacji miejskiej i parkowanie.

Walka z kryzysem już nie taka łatwa

Walka z nową falą kryzysu będzie trudniejsza niż poprzednio - ostrzegają ekonomiści. Rząd ma mniejsze pole manewru. W 2008 roku minister finansów Jacek Rostowski mógł bowiem sobie pozwolić na większe zadłużenie państwa i swobodne wydawanie publicznych pieniędzy. Teraz już nie ma takiej możliwości.

Niestety mamy sporo luk w naszym antykryzysowym systemie obronnym. Na przykład od lat rząd Donalda Tuska drenuje Fundusz Rezerwy Demograficznej, który w chudych latach miał wspierać ZUS. Teraz to może się zemścić.

Po drugie całkowicie położona została reforma Otwartych Funduszy Emerytalnych. Rząd od lat nie jest w stanie przygotować tak zwanej ustawy efektywnościowej, która miała zmusić OFE do skuteczniejszego pomnażania pieniędzy.

Od zeszłego roku przedsiębiorcy nie mają także pakietu antykryzysowego, który pomógłby im w gorszych czasach, na przykład uelastyczniając zatrudnienie, tak samo opornie idzie aktywizacja bezrobotnych.

Z drugiej strony mamy kilka narzędzi, które w jakimś stopniu mogą nas ratować. Mamy bowiem Elastyczną Linię Kredytową w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, rekordowo wysokie rezerwy w Narodowym Banku Polskim, rządowi udało się także z wyprzedzeniem pożyczyć sporo pieniędzy.

To jednak może okazać się za mało.