Zaostrzenie kodeksu karnego we Francji wywołuje gwałtowne polemiki. Rządowy projekt zakłada bardzo surowe kary za - jak to nazywa prasa – „codzienne drobne przestępstwa”. Wśród tych „przestępstw” znalazły się np. agresywne żebractwo, zaczepianie przechodniów przez prostytutki i przesiadywanie na klatkach schodowych budynków mieszkalnych.

REKLAMA

Skąd żebrak ma wziąć pieniądze na zapłacenie 7 tysięcy dolarów grzywny? –pytają lewicowi komentatorzy. Tej wysokości kary są przewidziane właśnie za agresywne wyłudzanie pieniędzy od przechodniów. Młodzieży, która przesiaduje na klatkach schodowych, będą natomiast groziły grzywny do 3 tysięcy dolarów i 2 miesiące więzienia. A prostytutka, która zapyta przechodnia - chcesz się zabawić, kochanie? - pójdzie do więzienia na pół roku.

Prawicowy rząd premiera Jean – Pierre Raffarina przyznaje, że są to kary surowe. Jednocześnie jednak podkreśla, że nie będzie żadnego problemu, jeśli żebracy przestaną straszyć przechodniów szczekającymi psami, bandy wyrostków przestaną napadać na wracające do domu staruszki, a kobiety lekkich obyczajów będą uprawiały najstarszy na świecie zawód w sposób dyskretny.

Drastyczne zaostrzenie walki z rosnąca przestępczością było główną obietnicą wyborczą francuskiej prawicy, która wygrała tegoroczne wybory prezydenckie i parlamentarne. Zdaniem rządu, „codzienna drobna przestępczość” daje się przeciętnym obywatelom we znaki jeszcze bardziej, niż wielkie organizacje mafijne.

16:00