Sejm zagotował po odrzuceniu projektu PO, zawieszającego na dwa lata subwencje budżetowe dla partii. Posłowie zdecydowali, że zajmą się pomysłem lewicy, który został skierowany do dalszych prac w komisji nadzwyczajnej. Zakłada on, że finansowanie partii zostanie zmniejszone tak, by najbogatsze ugrupowania dostawały około połowę obecnych środków.

REKLAMA

Do najgorętszej wymiany zdań doszło pomiędzy obecnym i byłym premierem. Donald Tusk stwierdził najpierw w swoim bardzo emocjonalnym wystąpieniu, że odrzucenie projektu PO będzie dla innych partii powodem do wielkiego wstydu. Równie emocjonalna była reakcja na te słowa Jarosława Kaczyńskiego. Starcie przywódców największych partii w polskim parlamencie obserwowała reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska. Posłuchaj relacji:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Ale sprawa finansowania partii podzieliła też rządzącą koalicję. Ludowcy poczuli się urażeni słowami Donalda Tuska, który skrytykował ugrupowania sprzeciwiające pomysłowi PO. Nazwał je "rozpaczliwą próbą obrony stanu posiadania". PSL skomentuje te słowa podczas konferencji posła Kłopotka.

Wiadomo jednak, że Platforma Obywatelska znalazła sposób na ograniczenie finansowania partii, mimo że jej projekt nie znalazł dziś uznania w Sejmie. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, PO chce w jeden dzień przeforsować lewicowy projekt ograniczenia finansowania partii. Tempo prac sejmowych musi być więc naprawdę ekspresowe. W ciągu jednego dnia odbędą się trzy czytania projektu: do godziny 12. pierwsze czytanie w komisji, do 15. ma być gotowe sprawozdanie z prac komisji, a po południu drugie czytanie, tak by projekt przegłosować wieczorem lub najpóźniej jutro rano.

Nie zmienimy nawet przecinka w projekcie SLD, żeby tylko pokazać, że gdy nasz projekt wyrzucają do kosza, my i tak zabieramy partiom pieniądze - usłyszał nasz reporter w klubie PO. Uchwalenie projektu SLD ma być błyskawicznym odwetem za zmowę PSL, PiS i SLD przeciw zamrażaniu finansowania partii z budżetu na dwa lata. Platforma Obywatelska jest więc gotowa przegłosować projekt, który jej samej zabierze najwięcej. Zgodnie z nim bowiem, duże partie mają stracić połowę państwowych funduszy, a małe - jak SLD czy PSL - tylko 10 procent. To jednak wyłącznie taktyka PO, która zamierza zmienić te proporcje w Senacie.