Zawirowanie wokół Jukosu i Michaiła Chodorkowskiego wiąże się z uzgodnionym przez USA i Rosję „Projektem Murmańsk” – uważa izraelski portal internetowy Debka. Projekt zakłada budowę terminalu naftowego, z którego rosyjska ropa miałaby popłynąć do USA.

REKLAMA

Jukos ma odgrywać w całym przedsięwzięciu kluczową rolę, dlatego Kreml chce mieć nad firmą kontrolę. Debka sugeruje, że po wielkiej burzy, sprawa Chodorkowskiego zostanie wyciszona.

Sam projekt to bardzo ambitne przedsięwzięcie. Zakłada, że wydobycie ropy naftowej w Rosji będzie rosło, a niestety, już teraz Moskwa ma kłopoty z eksportem tego surowca - wszystkie rurociągi są zapełnione do granic możliwości.

Konsorcjum firm naftowych, w których wiodącą rolę odgrywał Jukos, zaproponowało przed rokiem budowę rurociągu, który według różnych ocen miał mieć możliwość przesyłania rocznie od 80 do 120 mln ton ropy z Zachodniej Syberii do Europy Zachodniej i USA. Przygotowania toczyły się powoli, gdyż na razie projekt mimo wysokich cen na ropę nie jest zbyt opłacalny.

W całej historii ważną rolę odgrywa rosyjska armia, której nie bardzo podoba

się wpuszczenie Amerykanów do Murmańska. Mówi się, ze dowództwo Floty Północnej po cichu sprzeciwia się temu pomysłowi, gdyż w okolicy położone są ściśle tajne bazy m.in. okrętów podwodnych.

Wraz z kapitałem zagranicznym i tłumem obcokrajowców może się pojawić wywiad, a co gorsza, podczas budowy toru głębokowodnego można by podobno zainstalować urządzenia elektroniczne śledzące i utrudniające działania okrętów wojennych.

W USA zauważa się, że Rosja ma właściwie do wyboru 3 strategiczne koncepcje rozwoju infrastruktury naftowej: rurociąg do Japonii, Chin i „Projekt Murmański”. Według Amerykańskiej prasy, Japończycy są gotowi wyłożyć 7 mld dol., by Rosja zrealizowała projekt nr 1.

Chodorkowski z kolei popierał wariant chiński, choć ostatnio w Waszyngtonie opowiadał się też za projektem nr 3. Według „Washington Post” Amerykanie nie są jednak skłonni inwestować w ten projekt, ani dać gwarancji kupna ropy od Rosji.

10:50