Według kolejarzy tylko 20 proc. inwestycji na torach ma opóźnienie. Tyle, że są to przedsięwzięcia kluczowe dla ruchu pociągów - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".

REKLAMA

Jak podaje dziennik, spółka PKP Polskie Linie Kolejowe na modernizację torów w ramach Krajowego Programu Kolejowego wydała 30,6 mld zł.

To ponad 40 proc. środków, które zapisano w tym wartym 75,5 mld zł planie. Według prezesa PKP PLK Ireneusza Merchela nie ma groźby, że nie uda się wydać całej kwoty w zakładanym terminie, czyli do końca 2023 r. Wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel zaznacza natomiast, że w kwestii KPK rząd nie powiedział ostatniego słowa i nie jest wykluczone, iż dorzucone zostaną pieniądze na dodatkowe przedsięwzięcia - czytamy.

Gazeta wskazuje, że według prezesa Merchela "trudno mówić o wielkich opóźnieniach w realizacji programu", bo poślizg ma 20 proc. projektów.

Problem w tym, że w dużej mierze dotyczy on najważniejszych szlaków, po których jeździ najwięcej pociągów. Tak jest choćby z remontowaną od czerwca 2017 r. trasą Warszawa - Poznań. Według pierwotnych założeń linia powinna zostać ukończona do czerwca tego roku. Teraz PKP PLK mówi, że modernizacja może zakończyć się jesienią 2021 r., czyli około półtora roku później niż zakładano. Do poślizgu miały się przyczynić głównie nieujęte w projektach kolizje z podziemnymi instalacjami. Korzyści z remontu nie będą jednak dla podróżnych oszałamiające, bo po zakończeniu prac podróż z Warszawy do Poznania skróci się zaledwie o kilka minut. Według PKP PLK największym plusem inwestycji ma być poprawienie przepustowości, zwłaszcza dla pociągów towarowych - czytamy dalej.

Jak ujawnił w rozmowie z "DGP" szef PKP PLK, w połowie 2023 roku powinna się zakończyć prowadzona etapami od lat 90. modernizacja Centralnej Magistrali Kolejowej, czyli szybkiej trasy, którą pociągi jeżdżą z Warszawy na Śląsk i do Krakowa.

Wtedy stanie się ona pierwszą w Polsce linią dużych prędkości. Trwają jeszcze badania, czy będzie można tam rozpędzić się do 230 czy do 240 lub 250 km/h. Podróż koleją ze stolicy do Krakowa potrwa wtedy poniżej dwóch godzin - podaje gazeta.