Początek dzisiejszej sesji przyniósł kontynuację wzrostów notowań EUR/PLN. Kurs tej pary wybił się przed kilkoma dniami z lekko nachylonego kanału spadkowego, jaki obserwowaliśmy na wykresie już od prawie czterech miesięcy. Potencjalny zasięg wybicia to okolice poziomu 4,0500. Za wzrostami przemawia również przebicie linii długoterminowego trendu wzrostowego oraz fakt, iż od początku listopada na wykresie EUR/PLN można zauważyć kanał wzrostowy.

Również w notowaniach USD/PLN doszło do przebicia istotnej bariery. Dziś rano wartość dolara wzrosła ponad psychologiczną barierę 3,0000 zł. Po godz. 10.00 kurs przebijał już kolejny opór - poziom 3,0300, stanowiący 38,2 proc. zniesienia Fibonacciego fali spadkowej obserwowanej od początku czerwca do początku listopada bieżącego roku.

Złotemu szkodzi przede wszystkim wzrost awersji do ryzyka wśród inwestorów na fali ponownego nasilenia się problemów finansowych najsłabszych gospodarek Eurolandu. Za osłabieniem krajowej waluty w krótkim terminie przemawia również malejące prawdopodobieństwo podwyżek stóp procentowych do końca roku.

Dziś w kwestii kosztu pieniądza wypowiedziała się Z. Gilowska oraz A. Glapiński. Obydwoje z członków Rady opowiadają się za pozostawieniem stóp na niezmienionym poziomie. W ostatnim czasie tego typu wypowiedzi ze strony RPP pojawiają się coraz częściej.

W ostatnich godzinach obserwowaliśmy powrót kursu EUR/USD do dynamicznych spadków. Wartość euro względem dolara przebiła linię półrocznego trendu spadkowego. Jeśli nie nastąpi szybki powrót ponad jej poziom powstanie silny sygnał do dalszej zniżki. Najbliższy potencjalny cel to okolice 1,3070, w dłuższym terminie możliwy jest jednak spadek nawet w okolice 1,2600.

Na zniżkę wskazuje również japońska technika Ichimoku Kinko Hyo, która w skali dziennej w ciągu ostatnich dwóch lat dostarczyła wiele trafnych sygnałów w notowaniach EUR/USD. W bieżącym tygodniu obserwowaliśmy wyjście dołem z chmury, a następnie nieudany powrót do niej. Ostatnim razem, kiedy wartość euro względem dolara wyszła dołem z chmury, miały miejsce ponad półroczne silne spadki. Choć wydaje się, że tym razem scenariusz ten nam nie grozi, to jednak spadki w okolice 1,2600 są całkiem prawdopodobne.

Powody spadku kursu EUR/USD nie ulegają zmianie. Inwestorzy wciąż niepokoją się o sytuację w mniej rozwiniętych gospodarkach strefy euro i wyprzedają obligacje tych krajów. Rentowności tych papierów obecnie kształtują się już w większości zdecydowanie powyżej szczytów z okresu najostrzejszej fazy tzw. kryzysu greckiego. W Financial Times Deutschland pojawiła się informacja, że kraje strefy euro naciskają na Portugalię, by ta skorzystała z europejskiego programu pomocowego, aby uchronić przed większymi problemami Hiszpanię, gospodarkę posiadająca już zdecydowanie większy wkład w PKB strefy euro.

Głębszy kryzys zaufania wobec Hiszpanii mógłby wywołać bardzo silny wzrost awersji do ryzyka na światowych rynkach. Wydaje się, że wobec dużej ilości taniego pieniądza na rynku, inwestorzy będą próbowali uniknąć takiego scenariusza, dlatego też obecnie obserwowana fala spadku zaufania wobec krajów strefy euro zakończy się na Portugalii. Później będą oni prawdopodobnie szukać nieco bardziej optymistycznych motywów rynkowych, takich jak na przykład poprawa sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Jeśli przedstawiany w przyszłym tygodniu raport z tego sektora faktycznie wskaże na solidną poprawę, zmiana rynkowego tematu przewodniego będzie jak najbardziej realna.

Pewne zagrożenie dla tego scenariusza rodzą ciągłe napięcia na Półwyspie Koreańskim. Dopóki spór pomiędzy Korea Północną a Południową nie zostanie załagodzony, niebezpieczeństwo konfliktu zbrojnego będzie zniechęcać inwestorów do zakupów ryzykowniejszych aktywów.

Sporządzili:

Joanna Pluta

Tomasz Regulski

Departament Analiz

DM TMS Brokers S.A.