Holenderska policja zatrzymała komputerowego hakera, który, jak sam twierdzi, stworzył wirusa o nazwie Anna Kurnikowa. Wirus sparaliżował elektroniczną pocztę wielu użytkowników komputerów w Europie, Stanach Zjednoczonych, Azji i Australii.

Autor wirusa, 20-letni mieszkaniec północnej Holandii, sam zgłosił się na policję i został zatrzymany pod zarzutem niszczenia cudzej własności. Grozi mu kara do czterech lat więzienia. "Kurnikowa" zaatakowała w poniedziałek Australię, Stany Zjednoczone, Azję i Europę. Koncepcja wirusa nie jest nowa. To typowy "worm", podobny do zeszłorocznego "Love Letter". Nieświadomych użytkowników poczty internetowej kusi się zdjęciem 19-letniej tenisistki, zapisanym jako tzw. załącznik. Otwarcie załącznika uaktywnia wirusa, a ten się rozsyła sam do wszystkich, których znajdzie w książce adresowej zainfekowanego komputera, przeciążając internetowe serwery. Wirus atakuje tych, którzy do obsługi poczty elektronicznej wykorzystują popularny program Outlook firmy Microsoft. Wbrew pierwotnym podejrzeniom, "Kurnikowa" nie jest aż tak złośliwa, żeby niszczyć dane na twardych dyskach zainfekowanych komputerów. Po prostu wysyła się sama do coraz większej liczby ludzi, co może sparaliżować funkcjonowanie poczty elektronicznej. Według BBC do napisania i rozpowszechnienia wirusa przyznał się jakiś wielbiciel Kurnikowej, haker używający pseudonimu "OnTheFly" (taki ciąg znaków był zawarty w kodzie wirusa), który uznał, że jego ulubiona tenisistka zasługuje na więcej uwagi i że wcale nie chciał nikomu zaszkodzić. "W końcu to ich własna wina" - powiedział haker o tych, którzy bezmyślnie otworzyli przesłany e-mailem załącznik, choć od dawna jest to uważane za skrajną nieostrożność. Czy był nim ów Holender, to wykaże śledztwo.

Według specjalistów "Kurnikowa" nie musiała zostać napisana przez wytrawnego specjalistę. Wirus "spreparowano" prawdopodobnie za pomocą prostego narzędzia programistycznego, dostępnego w Internecie, którego obsługa także laikom nie nastręcza żadnych trudności. BBC twierdzi, że haker "OnTheFly" przyznał, że posłużył się właśnie tym narzędziem, pochodzącym prawdopodobnie z Buenos Aires i wykorzystywanym już wielokrotnie. Według specjalistów z brytyjskiej firmy antywirusowej Sophos, w Europie "Kurnikowa" zaraziła być może nawet setki tysięcy komputerów.

foto EPA i RMF FM

15:40