Kanadyjskie szpitale odkładają operacje, bo główny dostawca leków szpitalnych, Sandoz Canada, bez uprzedzenia ograniczył produkcję. Stało się tak, mimo że system publicznej opieki zdrowotnej w tym kraju uchodzi za jeden z najlepszych na świecie.

W szpitalach brakuje leków generycznych do iniekcji, używanych w szpitalach. Kończą się zapasy m.in. antybiotyków i środków przeciwbólowych. Producent zapowiada, że problemy z dostawami mogą potrwać nawet 1,5 roku - twierdzą kanadyjskie media.

Sandoz Canada prowadzi w swojej fabryce w Quebecu modernizację, która ma dostosować produkcję leków do wymogów jakościowych - nawet nie kanadyjskich władz, tylko amerykańskiej Federal Drug Administration (FDA). W dodatku kilka dni temu w fabryce w Boucherville wybuchł pożar.

W kanadyjskim systemie publicznej opieki zdrowotnej za organizację finansowanej z budżetu służby zdrowia odpowiadają poszczególne prowincje i terytoria. Szpitale z kolei zamawiają leki u dostawców, tworząc konsorcja organizujące przetargi. W wielu prowincjach to właśnie Sandoz zmonopolizował dostawy.

Brak leków to wielki problem dla szpitali, bo muszą znaleźć nowych dostawców. Oznacza to prawdopodobieństwo wyższych cen niż te płacone producentowi leków generycznych, jakim jest Sandoz. W dodatku Health Canada, czyli federalne ministerstwo zdrowia, musi wydać zgodę na import medykamentów z krajów innych niż Kanada. Ministerstwo obiecuje, że wydawanie zgody będzie trwać trzy tygodnie zamiast zwyczajowych sześciu miesięcy.