Zeszłotygodniowe wydarzenia oraz publikacje makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych odbiły się szerokim echem na rynku surowców. Największy wpływ miała decyzja amerykańskiej rezerwy Federalnej na temat ewentualnego ponownego uruchomienia programu skupu aktywów. Przeznaczenie na ten cel kwoty 600 mld USD osłabiło dolara i zwiększyło apetyty inwestorów na bardziej ryzykowne.

Słabnący dolar oraz duża ilość kapitału na rynku sprawiają, że inwestorzy lokują swoje nadwyżki właśnie na rynku surowców, windując ceny wielu towarów. W efekcie cena ropy naftowej Brent wzrosła w zeszłym tygodniu w okolice poziomu 89 USD za baryłkę, po czym skonsolidowała się w wąskim przedziale 88-89 USD. Najbliższym technicznym oporem jest poziom 90 USD, wyznaczony przez tegoroczne szczyty. Pokonanie tej bariery nie będzie łatwe, jednak w przypadku powodzenia kolejną barierę stanowić będzie dopiero psychologiczny poziom 100 USD.

Również z fundamentalnego punktu widzenia istnieją przesłanki przemawiające za dalszym wzrostem cen ropy naftowej. Zbliżający się sezon grzewczy wpłynie na spadek zapasów surowca, co powinno przełożyć się na zwyżkę jego ceny. Kolejne komunikaty napływają również ze strony państw grupy OPEC, które coraz otwarciej mówią o niezadowoleniu z obecnych poziomów cenowych. Chodzi przede wszystkim o spadek wartości dolara, co uszczupla zyski z eksportu ropy naftowej, natomiast skali tego osłabienia nie są w stanie póki co zrekompensować wzrosty na rynku ropy naftowej. W takiej sytuacji istnieje małe prawdopodobieństwo, aby dalsza zwyżka notowań "czarnego złota" skłoniła kraje OPEC do zwiększenia wydobycia. Warto będzie śledzić przebieg spotkania państw OPEC, które odbędzie się 11 grudnia w Ekwadorze.

Od czasu decyzji Fed w sprawie wznowienia programu skupu aktywów solidne wzrosty odnotowuje cena miedzi. Kurs metalu od napływu komunikatu na rynek zyskał już ponad 7 proc. Świadczy to o dużej podatności rynku miedzi na napływ kapitału spekulacyjnego. Cena metalu nie zareagowała istotnie na ostatnią decyzję chińskich władz o podwyżce stopy rezerw obowiązkowych. Krok ten jest kolejnym sygnałem sugerującym dalsze zaostrzanie polityki pieniężnej, co powinno przełożyć się na chociażby krótkoterminowy spadek apetytu na bardziej ryzykowne aktywa w tym surowce. Brak reakcji rynku pokazuje, że ciągle czynnikiem dominującym pozostaje napływ taniego kapitału dostarczanego przez Fed.

Po okresie stabilizacji do wzrostów powróciło złoto. Cena kruszcu pokonała psychologiczny poziom oporu 1400 USD za uncję, ustanawiając nowe historyczne szczyty na poziomie 1425 USD. Trend na rynku złota wciąż wydaje się być niezagrożony i póki co nie należy z nim walczyć.

Michał Fronc

Departament Analiz

DM TMS Brokers S.A.