W zeszłym tygodniu złoto po osiągnięciu rekordowej ceny na poziomie 1921 dolarów za uncję, przy bardzo silnie wykupionym rynku, rozpoczęło spadki dochodząc do poziomu 1800 dolarów za uncję i ponownie wybiło się w górę. Tym razem jednak nie osiągnęło nowego rekordu, a lokalne maksimum wyniosło w piątek 1886 dolarów.

Od początku tego tygodnia cena złota spada i na wykresie godzinowym zarysowała się klasyczna formacja głowy i ramion, z szyją na poziomie około 1800 dolarów. Jeśli poziom ten będzie sforsowany, zasięg spadków może sięgać 1700 dolarów za uncję. Ceny kruszcu odzwierciedlają zmiany apetytu inwestorów na ryzyko, stąd ważniejsza jest analiza czynników fundamentalnych niż techniczna analiza wykresu. Spadki w tym tygodniu można tłumaczyć napływem pozytywnych informacji z eurolandu, dzięki którym obawy o stabilność strefy euro łagodnieją. Najważniejsza deklaracja dotyczyła przedstawienia przez Komisję Europejską dostępnych opcji dotyczących wprowadzenia euroobligacji. Co więcej, po telekonferencji z premierem Grecji Jeorjosem Papandreu, kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Nicolas Sarkozy wydali wspólne oświadczenie, w którym wyrazili przekonanie, że Grecja pozostanie w strefie euro oraz zapewnili o determinacji greckiego rządu do realizacji reform oszczędnościowych. Inwestorów uspokoiła też informacja z Włoch, gdzie Izba Deputowanych udzieliła rządowi wotum zaufania w sprawie pakietu oszczędnościowego o łącznej wartości 54 mld euro. Lepszy sentyment inwestycyjny sugeruje dalsze pogorszenie notowań złota. Kluczowym wydarzeniem będzie posiedzenie FOMC w przyszłym tygodniu. Jeśli po odczycie dzisiejszych danych makroekonomicznych z USA inwestorzy oczekiwać będą dalszego luzowania polityki pieniężnej, to spadki cen kruszcu mogą być kontynuowane. Jednak w perspektywie długoterminowej, pogarszająca się sytuacja na rynkach światowych i możliwe spowolnienie aktywności gospodarczej może skierować ceny złota w kierunku nowych rekordów.

Od zeszłego tygodnia cena ropy Brent notowanej na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie spadała, osiągając lokalne minimum na poziomie 112 USD za baryłkę, a obecnie wynosi 114 USD. Za baryłkę ropy WTI notowaną na nowojorskiej giełdzie NYMEX płacono w czwartek 90 USD. We wtorek, Międzynarodowa Agencja Energetyki obniżyła prognozy globalnego popytu na ropę na 2011 i 2012 rok, co niewątpliwie zwiększy presję spadkową. Słabe dane płynące z USA (sprzedaż detaliczna nie uległa zmianie w sierpniu wobec prognozowanego wzrostu na poziomie 0,20 proc.) sugerujące osłabienie aktywności gospodarczej wraz ze wznowieniem eksportu ropy przez Libię, mogą wpłynąć na dalsze spadki cen "czarnego złota".

Miedź od początku miesiąca tanieje i straciła już 6,4 proc. (w sierpniu ceny miedzi spadły o 5,6 proc.). W tym tygodniu, obawy o kryzys zadłużeniowy w strefie euro wpłynęły na kontynuację przeceny tego metalu przemysłowego. W czwartek, po trzech sesjach spadkowych, miedź w dostawie trzymiesięcznej, notowana na LME podrożała o 1,1 proc. do 8727 USD za tonę, na wieść o wynikach telekonferencji europejskich polityków. Presja spadkowa na ceny miedzi jest spowodowana czynnikami fundamentalnymi. Produkcja miedzi rafinowej w Chinach w sierpniu zwiększyła się o 29 proc. rok do roku. Tak gwałtowny wzrost ma kluczowe znaczenie dla notowań surowca. Chwilowe niepokoje o podaż miedzi wzbudziły strajki robotników z kopalni w Peru należącej do Freeport-McMoRan Copper & Gold Inc. Strajk wybuchł też w indonezyjskiej kopalni Grasberg (również kontrolowanej przez Freeport). Ze strony popytowej z kolei, spowolnienie gospodarcze na świecie może znacząco zmniejszyć zapotrzebowanie na metale przemysłowe (szczególnie ze strony Chin, największego konsumenta miedzi, które borykają się z wysoką inflacją).

Aleksandra Włodarczyk

Departament Analiz

DM TMS Brokers S.A.