Nie znalazł się żaden chętny na pochylnie, hale produkcyjne czy suwnice konieczne do budowy statków. Nabywców znalazły tylko materiały leżące w stoczni: blachy i urządzenia cumownicze. Kupiła je sąsiednia stocznia remontowa Gryfia i dwie inne firmy zainteresowane nierdzewną czy kwasoodporną stalą.

O tym, że przetarg jest kolejną porażką zarządcy kompensacji świadczy choćby suma, jaką Roman Nojszewski obwieścił dziennikarzom - dokładnie 4 995 400 zł. Tymczasem majątek stoczni to 120 mln.

Jak Nojszewski, firma SSR "Gryfia" SA wylicytowała materiały możliwe do wykorzystania przy budowie statku za przeszło 1,9 mln zł oraz sprzęt cumowniczy i technologiczny za 198 tys. 800 zł. Blachy okrętowe za nieco ponad 1,6 mln zł kupiła spółka jawna Lidmann i Megger. Zwycięzcą przetargu na materiały hutnicze ze stali Duplex, nierdzewnej, kwasoodpornej i metali kolorowych została firma P.W. Ferkut, która zaoferowała 1,2 tys. zł

Krzysztof Fidura ze stoczniowej "Solidarności" mówi krótko: Klęska. Tego, czego najbardziej się obawialiśmy, to się sprawdziło. To dla tego majątku i dla tych ludzi, którzy oczekują tutaj miejsc pracy, jest fatalne.

Niewylicytowany dziś majątek ponownie zostanie wystawiony na aukcjach już po wakacjach. Jednak stoczniowcy nie wiążą z nimi praktycznie żadnych nadziei. W tej sytuacji pewne jest wznowienie protestów i demonstracji zawieszonych na czas przetargu.