Rosną długi zagranicznych firm wobec polskich eksporterów - pisze "Rzeczpospolita". Przedsiębiorcy wykorzystują wszelkie kruczki prawne, by jak najdłużej obracać gotówką. W efekcie opóźnienia w płatnościach, które nie tak dawno sięgały 30 dni, teraz wydłużyły się do 3-4 miesięcy.

Według raportu międzynarodowej firmy windykacyjnej Euler Hermes, do którego dotarła "Rzeczpospolita", w trzecim kwartale najtrudniej było wyciągnąć pieniądze od Słowaków - łączna wartość ich zaległości wobec polskich przedsiębiorców wzrosła w porównaniu z pierwszym kwartałem o ponad 460 procent. Źle przedstawia się też sytuacja firm handlujących z Austriakami. Tam należności skoczyły o prawie 390 procent.

Euler Hermes nie podaje kwot windykowanych należności, bo nie życzą sobie tego klienci, ale przyznaje, że sytuacja robi się poważna. Według szacunków "Rzeczpospolitej", sami tylko kontrahenci polskich firm w Niemczech (dokąd idzie jedna czwarta polskiego eksportu) zalegają im już ponad 20 mln zł. Podobne problemy, choć w mniejszej skali, występują na Litwie i Łotwie.

Największe problemy z odzyskiwaniem pieniędzy mają firmy transportowe. Za te usługi płaci się źle we wszystkich krajach europejskich. Coraz więcej kłopotów odczuwa także branża spożywcza - głównie w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Czechach i na Słowacji.