Troje Polaków zajmujących się unijnymi finansami przegrało batalię o budżet w Brukseli. To Janusz Lewandowski, Jerzy Buzek i Sidonia Jędrzejewska. Zablokowanie budżetu na 2011 rok - głównie przez Londyn - to element skomplikowanej rozgrywki i nieoficjalnych targów. A przy okazji: przygrywka do walki o przyszły wieloletni budżet Unii. Błąd w tej grze popełnił też Donald Tusk.

Wielka Brytania, blokując przyszłoroczny budżet, spowodowała, że sprawa ta będzie negocjowana w grudniu na szczycie szefów państw i rządów. Na tym samym szczycie Niemcy i Francja mają natomiast zamiar zrealizować swoje porozumienie. Zgodnie z nim Niemcy nieco wycofały się z automatyzmu kar, które Unia będzie nakładać na kraje za nieprzestrzeganie dyscypliny budżetowej, a Paryż zgodził się na zmianę Traktatu z Lizbony. Wielka Brytania właśnie przedstawiła cenę za swoją zgodę na ten układ - cięcia w budżecie.

Polska będzie mogła zablokować francusko-niemieckie porozumienia, nie zgadzając się na zmiany w Traktacie. I postawić warunek, by we wnioskach końcowych szczytu nie było żadnych wzmianek o wieloletnim budżecie Unii i przesądzania o cięciach, na czym tak bardzo zależy Wielkiej Brytanii. To właśnie dlatego Londyn prowadzi tak zaciekłą walkę z budżetem na przyszły rok, by uzyskać zapisy dotyczące cięć w przyszłym, wieloletnim budżecie.

Na ostatnim szczycie w październiku Donald Tusk popełnił błąd i w zamian za inne ustępstwo wobec Polski zgodził się, że wieloletni budżet Unii ma odzwierciedlać zaciskanie pasa w krajach członkowskich. Przystał też na rozmowy w tej sprawie już w grudniu. Teraz konieczna jest zmiana taktyki.