Z piątki Polaków najciężej poszkodowanych w sobotnim wypadku polskiego autobusu w Czechach, w szpitalach pozostają jeszcze cztery osoby: trzy kobiety i mężczyzna.

Trzydziestoletni mężczyzna, który leży na oddziale intensywnej terapii, ma złamaną biodrową część kręgosłupa. W najbliższych dniach ma zostać podjęta decyzja, czy będzie operowany w Czechach, czy też zostanie przewieziony do Polski. Jedna z rannnych kobiet ze złamaną miednicą, połamanymi łopatkami, złamanym żebrem i uszkodzonym pęcherzem moczowym leży w Szpitalu Wojskowym w Pilźnie. Będzie mogła zostać przewieziona na dalsze leczenie do Polski najwcześniej za tydzień. Z pierwotnych informacji lekarzy pogotowia ratunkowego wynikało, że obrażenia rannych w wypadku Polaków nie są aż tak poważne. O wiele silniejszy charakter obrażeń ujawniły dopiero szczegółowe badania w szpitalach.

Do wypadku doszło w nocy z piątku na sobotę na autostradzie Pilzno - Praga. Na stojący na pasie awaryjnym polski autobus firmy przewozowej "Jan Jawor" z Kielc

wjechała rozpędzona czeska ciężarówka "Liaz". Jej kierowca prawdopodobnie zasnął za kierownicą. Czeska policja uważa jednak, że winę częściowo ponosi również kierowca polskiego autobusu, który zatrzymał się na pasie awaryjnym a nie na pobliskim parkingu.

0:15