Kopalnia Kazimierz - Juliusz z Sosnowca zostanie zlikwidowana szybciej niż planowano. Zakład ma być zamknięty na przełomie września i października. To historyczna decyzja, bo to ostatnia działająca kopalnia w Zagłębiu.

Powód zamknięcia kopalni jest jeden: w zakładzie kończy się węgiel a wydobywanie surowca, który wciąż jeszcze znajduje się pod ziemią jest nieopłacalne.

Kazimierz-Juliusz zatrudnia w tej chwili około tysiąca osób. Wszystkie mają gwarancję zatrudnienia w kopalniach Katowickiego Holdingu Węglowego. Zapewnia im to porozumienie podpisane na początku lipca. Większość górników znajdzie zatrudnienie na podobnych stanowiskach. Będą pracować głównie w dwóch kopalniach: Mysłowice-Wesoła oraz Murcki-Staszic. Natomiast część pracowników administracji będzie musiała się przekwalifikować. KHW zapewnia, że zorganizuje im szkolenia.

Trudno na razie odpowiedzieć na pytanie długo potrwa likwidacja kopalni. Zatrudnionych zostanie przy tym kilkudziesięciu obecnych pracowników, którzy w przyszłości też mają gwarancje zatrudnienia w KHW.W czasie likwidacji trzeba m.in. zabezpieczyć przed  zawaleniem podziemne chodniki, zasypać szyby, a na koniec zastawić specjalnymi, betonowymi płytami kilkunastometrowe otwory po szybach.

O likwidacji kopalni mówiło się od kilku lat. W tym czasie powstał m.in. pomysł zrobienia podziemnego tunelu i połączenia zakładu z nieczynną już kopalnią Jan-Kanty w Jaworznie. Ostatecznie projektu nie zrealizowano.

Kopalnia Kazimierz-Juliusz działała od 1938 roku. Wcześniej były to dwa różne zakłady: Kazimierz, który powstał w 1884 roku oraz Juliusz, działający od 1914 roku. Teraz jest to ostatnia czynna kopalnia w Zagłębiu Dąbrowskim.

To także najbezpieczniejsza - biorąc pod uwagę wypadki - kopalnia w kraju. Co prawda kilka dni temu zginął w niej górnik, ale wcześniej przez 12 ostatnich lat w tym zakładzie nie było żadnego śmiertelnego wypadku.

(ug)