Pomimo rozczarowania inwestorów ustaleniami z piątkowego szczytu, giełdy na świecie nie zareagowały negatywnie. Być może nastroje był już tak złe, że byle jakie informacje, okazały się być lepsze od braku informacji.

Wydaje się również, że rynki mają pod koniec roku tendencję do większego niż by się zdawało przereagowywania na spekulacje i doniesienia z areny politycznej, a także ulegania chwilowym sygnałom na kupno. Pamiętajmy, że w piątek nie usłyszeliśmy przecież nic ponad to co było już wcześniej zapowiadane. Decydenci powiedzieli "nie" dla euro obligacji. Upadł także pomysł, żeby w perspektywie 2012 r. przemianować stały funduszu ratunkowy (ESM) w bank. Zaakceptowano z kolei pomysł "lansowany" przez Kanclerz Niemiec, pod nazwą unii fiskalnej. Tym samym 23 państwa Unii Europejskiej, zgodziły się podpisać odrębną umowę, na mocy której w przypadku przekroczenia pułapu 3 proc. deficytu finansów publicznych do PKB, będą nakładane na nie automatyczne sankcje. Zdecydowanie weto do tej umowy zgłosiła Wielka Brytania, a kolejne 3 państwa (Węgry, Czechy oraz Szwecja) będą konsultować, ewentualne przystąpienie w swoich parlamentach. Dodatkowo udało się również ustalić, że ECB pożyczy Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu 200 mld EUR na walkę z kryzysem zadłużeniowym. Informacja ta również nie stanowiła zaskoczenia dla graczy. Ostatecznie jednak piątkowa sesja w Stanach Zjednoczonych wsparta nad wyraz dobrymi danymi makroekonomicznymi zakończyła się zdecydowanie nad kreską. Indeks Dowa zakończył dzień zwyżką o 1,63 proc. zbliżając się do poziomu 12 200 pkt. Bardzo podobny wzrost odnotował także indeks S&P500, finiszując ostatecznie na poziomie 1255 pkt. Obecnie kontrakty na indeksy amerykańskie zapowiadają dziś przewagę sprzedających na rynku. Spadki na kontraktach wahają się w granicach 0,4 - 0,6 proc. Przyczyn takiego zachowania inwestorów można upatrywać w pogorszeniu sentymentu na parkiecie azjatyckim. Główny indeks chińskiej giełdy stracił na poniedziałkowym zamknięciu 1 proc., osiągając najniższy poziom od marca 2009 roku. Opublikowane w ubiegłym tygodniu dane wskazały na ryzyko silnego wyhamowania w chińskim sektorze przemysłu. Z kolei tokijski Nikkei wzrósł w poniedziałek, głównie na fali wyimaginowanego sukcesu europejskich przywódcy, którzy porozumieli się w sprawie zaostrzenia polityki fiskalnej, jednak korekta ta może nie potrwać długo, ponieważ unijny szczyt nie przyniósł trwałego rozwiązania problemów z zadłużeniem o czym wspominam wyżej. Tym samym wydaje się prawdopodobne, że na rynek powróciły obawy o to, na ile sprawnie europejscy decydenci zdołają wprowadzić w życie ustalenia piątkowego szczytu Unii Europejskiej. Dziś na rynkach europejskich w przeważającej sile będą niedźwiedzie. Na początku handlu główne indeksy zniżkują. Frankfurcki DAX spada o 0,65 proc. rozpoczynając dzień na poziomie 5947 pkt., brytyjski FTSE 100 również zniżkuje (0,35 proc.), nie inaczej rozpoczyna dzień francuski CAC 40, spadek o 0,67 proc. Spadki głównie wiedzione są zniżkującymi notowaniami banków oraz spółek wydobywczych. Przed spadkami nie uchronił się także warszawski parkiet. WIG 20 na otwarciu stracił blisko 0,5 proc. Kalendarz danych makro w dzisiejszym dniu nie zawiera istotnych odczytów. Z punktu kreacji nastrojów na giełdach ważna będzie aukcja 12-miesięcznych włoskich bonów skarbowych o wartości 7 mld EUR. Inwestorzy wydają się zapominać chwilowo o wciąż wysokich poziomach rentowności 10 letnich papierów dłużnych krajów strefy euro. Oby dzisiejsza aukcja nie przypomniała skutecznie o ciągle istniejącym problemie.

Sporządził:

Mariusz Zielonka

Departament Analiz

DM TMS Brokers SA