Rozmiarów prawdziwego skandalu nabiera sprawa ubiegłotygodniowego incydentu na Oceanie Spokojnym, kiedy podczas wynurzania amerykańska łódź podwodna staranowała japoński kuter szkoleniowy.

Na okręcie USS "Greenville” przebywało wtedy kilku cywilów i to właśnie jeden z nich przesunął dźwignię, umożliwiającą wynurzenie. Tak przynajmniej oświadczył w czasie wywiadu telewizyjnego dla sieci NBC. Mężczyzna dodał jednak, iż w czasie manewru stał przy nim oficer łodzi i wszystko odbywało się za jego zgodą. Kolizja spowodowała zatonięciu japońskiej jednostki - uratowało się 26 osób, dziewięć uznano za zaginione, co w zasadzie oznacza, iż nie przeżyły wypadku. Dziś odwołano akcję poszukiwawczą. W związku ze sprawą ostry protest na ręce Amerykanów złożyli Japończycy. Władze w Tokio wysłały również do Waszyngtonu urzędnika ministerstwa spraw zagranicznych, który ma współpracować w czasie śledztwa na temat wypadku.

Foto: EPA

00:15