Bogdan Rymanowski: Czy Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder jest przyjacielem Polski?

Józef Oleksy: Myślę, że jest. Ale wiem, dlaczego pan pyta.

Bogdan Rymanowski: Chyba jest przyjacielem Polski, ale nie specjalnie polskich rolników.

Józef Oleksy: Nie. Nie przekładajmy stosunków przyjaźni i serdeczności na interesy. Kanclerz, będąc bardzo przyjazny Polsce, przede wszystkim pilnuje niemieckich interesów i to nikogo nie powinno dziwić. W ogóle Polacy powinny przestać się dziwić, że w świecie i w Europie działa gra interesów, kalkulacja interesów. Sami powinni zacząć to wreszcie robić.

Bogdan Rymanowski: Rozumiem, że pana nie dziwi, iż Niemcy nie zgadzają się na dopłaty bezpośrednie dla rolników?

Józef Oleksy: Nie, to mnie nie dziwi, ale mnie to bardzo porusza. Ja wiem, dlaczego kanclerz tak mówi. Ma kampanię wyborczą, niełatwą dla siebie i swojej partii, i ma potężny problem w oczach Niemców – ważna jest kwota wpłat, jakie Niemcy wnoszą. 42 procent budżetu UE opłacają Niemcy, biorąc z tego budżetu znacznie mniej niż inni.

Bogdan Rymanowski: Myśli pan, że po wyborach – jeśli te wybory kanclerz Schroeder wygra – Berlin może zmienić stanowisko?

Józef Oleksy: Może. Nawet uważam, że to będzie inna atmosfera. Jeżeli wygra Kanclerze Schroeder, to ta elastyczność może powrócić i uwzględnianie interesów krajów kandydujących także, bo to Niemcy są motorem rozszerzenia UE na Wschód i czynili to przecież świadomi stanu potrzeb i rolnictwa w krajach kandydujących, a więc ten zwrot mogę interpretować wyłącznie jako przedwyborczą potrzebę, a także, być może i to byłby ważniejszy wzgląd, jako determinację niemiecką na rzecz szybszej zmiany wspólnej polityki rolnej w UE.

Bogdan Rymanowski: Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby ta zmiana polityki nastąpiła w ciągu najbliższych kilku miesięcy - tak mi się przynajmniej wydaje - do końca negocjacji z krajami kandydującymi. Jak pan myśli, panie premierze, czy to stanowisko Berlina może sprawić, że propozycje komisji europejskiej wobec krajów kandydujących pójdą jeszcze w dół, tzn. rolnicy dostaną dopłaty bezpośrednie, ale nie 25 procent, ale np. 15 czy 20?

Józef Oleksy: Może. Zresztą te 15 wcześniej się pojawiało, zanim była ostateczna propozycja 25.

Bogdan Rymanowski: I co my na to?

Józef Oleksy: Może się zdarzyć, i to się zdarzy na pewno, że sprawa zostanie zdjęta i nie będzie stanowiska krajów Piętnastki do końca czerwca, jak planowano, a będzie ono dopiero długo po wyborach w Niemczech, i tu obawiam się niesłychanie pułapki czasowej. Zgodnie z Geteborgiem grudzień jest finalnym czasem zakończenia negocjacji i może się zdarzyć, że w ostatniej chwili dostaniemy ostateczne, propozycje tzw. nie do odrzucenia. I to dopiero będzie problem po naszej stronie.

Bogdan Rymanowski: Może też być problem, jeżeli chodzi o datę rozszerzenia UE. Nie 1 stycznia 2004, ale może 1 czerwca. Być może rok później.

Józef Oleksy: Ale obawiam się bardziej pewnego imperatywu czasowego i pewnego przymusu decyzyjnego.

Bogdan Rymanowski: Ale czy korzystając ze specjalnych stosunków między SLD a niemiecką socjaldemokracją, premier Miller nie powinien chwycić dzisiaj za telefon, zadzwonić do kanclerza i zapytać go co jest grane, dlaczego nam to robicie?

Józef Oleksy: Premier Miller jest w częstym kontakcie z kanclerzem Schroederem i omawiają to nieustannie.

Bogdan Rymanowski: Może Kanclerze Schroeder nie specjalnie liczy się ze stanowiskiem premiera Leszka Millera?

Józef Oleksy: Nie sądzę. Polska jest największym sąsiadem na wschodzie i w częstych kontaktach z niemieckimi politykami wyczuwamy, że oni ten fakt właśnie uznają.

Bogdan Rymanowski: Oświadczenie kanclerza świadczy o czymś innym, panie premierze.

Józef Oleksy: Oświadczenie kanclerza świadczy o tym, o czym przed chwilką mówiliśmy. Natomiast za parę dni we Wrocławiu nastąpi spotkanie - i właśnie świetnie się składa, bo 28 czerwca będzie spotkanie kanclerza i premiera Millera, i tam z całą pewnością będą o tym rozmawiać. Z całą pewnością kanclerz we Wrocławiu będzie musiał odpowiadać na pytania polskich dziennikarzy.

Bogdan Rymanowski: Panie premierze, mamy bunt w SLD czy jeszcze nie mamy?

Józef Oleksy: Ależ skąd takie podejrzenie? Gdzież bunt i takie tęskne oczekiwanie, by nastąpił?

Bogdan Rymanowski: To nie jest tęskne oczekiwanie, tylko spojrzenie na fakty. Prezydent i senatorowie Sojuszu spotykają się i wspólnie deklarują, że likwidacja senatu to błąd, to nieporozumienie. A zupełnie inaczej myśli premier Leszek Miller.

Józef Oleksy: Nie tylko premier myśli inaczej, dlatego że ci senatorowie, którzy deklarują u prezydenta, którego opinię znają - jako stróża konstytucji - a prezydent w tej roli – jest to czytelne – chroni zwartości, integralności konstytucji w dzisiejszym kształcie, w którym ona obowiązuje, natomiast rzecz jest po stronie senatorów i to premier Miller skomentował.

Bogdan Rymanowski: Czyli senatorowie nie powinni się spotykać z prezydentem Kwaśniewskim?

Józef Oleksy: Senatorowie na pewno powinni się spotykać, bo prezydent ma prawo zapraszać kogokolwiek uważa za stosowne, natomiast premier skomentował jedną rzecz, mianowicie: ci senatorowie prowadzili kampanię wyborczą pod hasłem programu SLD. W tym programie mieli wyeksponowane dążenie SLD do zmiany charakteru dwuizbowego parlamentu – najogólniej mówiąc. Podpisywali się pod tym i obywatele, wybierając ich wiedzieli, że wybierają ludzi, którzy się deklarowali ze zmianą charakteru parlamentu. Jeśli teraz uzyskali mandaty i zmienili zdanie, bo chcą być senatorami stosunkowo długo, to właśnie premier napiętnował i skrytykował, moim zdaniem słusznie, bo partia, którą reprezentują nie zmieniła zdania w tej sprawie

Bogdan Rymanowski: Czyli teraz ci senatorowi, którzy spotykają się z prezydentem i deklarują, że likwidacja senatu to błąd są zdrajcami?

Józef Oleksy: Nie, nie broń Boże. Tu takie słowa nie mają zastosowania To są senatorowie, którzy jakby tylko w swojej grupie postanowili zmienić program partii, którą reprezentują.

Bogdan Rymanowski: Czyli w tym sporze rację ma premier nie prezydent?

Józef Oleksy: Nie ja nie przytaczam racji żadnej ze stron w kwestii istnienia bądź nieistnienia senatu, ja mówię o pewnej dowolności grupy senatorów, którzy nie czekając, co partia zrobi ze swoim programem, sami zadeklarowali, że ten program zmieniają i tylko w tym punkcie jest dyskusja.

Bogdan Rymanowski: Jak w tej chwili wygląda w SLD walka o wpływy między premierem a prezydentem? To spotkanie to właśnie uzewnętrznienie tej walki?

Józef Oleksy: Na pewno nie jest to walka. Znamy deklaracje obu władz najwyższych w państwie, one są pełne przyjaźni. Natomiast są rozbieżne są spojrzenia.

Bogdan Rymanowski: Panie premierze, pan wierzy w to, co pan mówi?

Józef Oleksy: Mówię o deklaracjach obu polityków.

Bogdan Rymanowski: A jak jest naprawdę?

Józef Oleksy: A naprawdę nie wiem, bo nie siedzę w ich gabinetach ani nie uczestniczę w ich spotkaniach, natomiast te sygnały publiczne, które mają miejsce wskazują, że prezydent niektóre sprawy - ważne w Polsce – widzi inaczej, bądź inne akcenty przykłada do tych spraw. To nie jest błaha rzecz, to jest sprawa, która powinna stać się przedmiotem jakiejś szerszej dyskusji nie tylko wśród tych polityków, bo może z tego wyłoni się wspólne spojrzenie ku przyszłości.

Bogdan Rymanowski: I ostatnie pytanie. 18 proc. poparcia dla Samoobrony - najnowszy sondaż PBS Rzeczpospolitej. Martwi się pan?

Józef Oleksy: Specjalnie mnie to nie dziwi. Martwi – tak.

Bogdan Rymanowski: Nic pana nie dziwi, panie premierze.

Józef Oleksy: Nie dziwi, bo ja jestem już dość długo w polityce i mniej więcej się orientuję, co i jak się rozwija. Natomiast politycy i scena polityczna powinni sobie odpowiedzieć, czy mają pogląd i zasady działania w świetle – moim zdaniem - nadchodzącego i objawiającego się zjawiska radykalizacji społecznej na tle problemów rozżalenia, rozgoryczenia i zawodu, jaki w dużej mierze pojawia się w społeczeństwie.

foto Marcin Wójcicki RMF Warszawa