Zakaz, częściowy zakaz albo opodatkowanie. Takie propozycje dotyczące kryptowalut są teraz rozważane przez polski rząd. W Ministerstwie Finansów pracuje zespół, który ma w najbliższych tygodniach zaproponować, jak okiełznać rynek wirtualnych walut.

Kolejne instytucje ostrzegają przed inwestowaniem w ten sposób. Na razie ten zespół powołany w resorcie finansów naszkicował mapę problemów. Jest duże grono osób pamiętających aferę Amber Gold. Ci ludzie najchętniej zakazaliby kryptowalut. Tak samo osoby walczące z praniem brudnych pieniędzy. To jednak wymaga ogólnoświatowego, a przynajmniej ogólnoeuropejskiego porozumienia.

Jest też pomysł częściowego ograniczenia handlu kryptowalutami i udostępniania go tylko doświadczonym inwestorom, którzy przejdą test z wiedzy o potencjalnych stratach. Inwestowanie w kryptowaluty nie jest bowiem w żaden sposób chronione. Jeżeli nasza platforma inwestycyjna lub giełda kryptowalutowa zniknie, to nikt nie odda nam pieniędzy.

Najłagodniejsza opcja to zezwolenie na handel, ale pod warunkiem opodatkowania go oraz poddania państwowemu nadzorowi. Ten pomysł ma jednak wielu przeciwników. Bo jeżeli państwo pobierałoby podatek od inwestowania w kryptowaluty, to musiałoby też chronić osoby to robiące. A na to pomysłu nie ma.

Rozstrzygnięcia można spodziewać się w marcu. Wtedy Francja i Niemcy organizują globalne negocjacje w tej sprawie. Niemiecki Bundesbank jest dużym przeciwnikiem kryptowalut, bo w ten sposób tworzy się zupełnie nieregulowany obieg pieniądza.

(j.)