Nad wydawaniem publicznych pieniędzy będą wspólnie czuwać Ministerstwo Finansów i Najwyższa Izba Kontroli. Te dwie państwowe instytucje podpisały porozumienie, aby "synchronizować działania w zakresie audytu całego sektora finansów publicznych".

Audyt finansowy to "sprawdzanie poprawności wyliczeń finansowych". Po co to porozumienie między NIK-iem i resortem finansów, skoro ci dwaj ustawowi strażnicy publicznych pieniędzy są do tej współpracy niejako zobligowani? Czy nie jest przypadkiem odpowiedź na alarm, jaki kilkanaście dni temu wszczęła Najwyższa Izba Kontroli, która opublikowała raport na temat systemu kontroli pieniędzy płynących do nas z Unii Europejskiej? Wynikało z niego, że system istnieje tylko na papierze i to z winy Ministerstwa Finansów.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że te dwa fakty to trochę jak naczynia połączone. Oficjalnie jednak z ust Marka Belki padały słowa - które znamy już na pamięć - że po pierwsze chodzi o nasze dostosowywanie się do standardów unijnej Piętnastki. Po drugie o to, aby nie destabilizować pracy istniejącego już systemu.

Żebyśmy wzajemnie się uzupełniali, rozumieli dobrze i dlatego takie porozumienie - powiedział Marek Belka. Porozumienie to ma się przysłużyć w efekcie finansom publicznym. Wspólny język będzie też obowiązywał w zakresie dyskusyjnego audytu nad wykorzystaniem płynących do nas euro.

Mirosław Sekuła, szef NIK łagodził dziś swoje stanowisko w tej sprawie. Pochwalił nawet resort finansów mówiąc, że prace idą w dobrym kierunku. System kontroli środków unijnych zadziała jeszcze w tym roku.

foto Archiwum RMF

21:15