Giełdy w Stanach Zjednoczonych, Europie, w tym w Warszawie, na dużych minusach. WIG20 stracił 3,55 procent, WIG 3,99 proc. proc., londyński FTSE 100- 3,43 proc., niemiecki DAX - 3,40 proc., a francuski CAC40 - 3,9 proc. W Madrycie glówny indeks stracił 3,89 proc. Impuls do dużych spadków przyszedł z Ameryki.

Maklerzy twierdzą, że inwestorzy boją najczarniejszego możliwego scenariusza, czyli recesji. Ostanie dane pokazują, że światowa gospodarka bardzo mocno hamuje. Recesja to słowo, którego nie należy nadużywać, bo może wywoływać panikę.

Ale dziś na giełdzie mieliśmy coś, co zdecydowanie można nazwać paniką i histerią. Spadki o prawie cztery procent zdarzają się niezwykle rzadko. Tymczasem tuż po 17 WIG20 tracił 4,6 proc., by potem nieco się podnieść i zakończyć sesje ze stratą 3,55 proc. To już drugi dzień solidnych spadków na GPW.

Co do zamkniętej właśnie sesji, to jednymi z największych przegranych byli posiadacze akcji Jastrzębskiej Spółki Węglowej. One potaniały o prawie 8 procent. Tauron i akcje giełdy spadły o ponad 3, a PZU o 2 proc.

Na koniec jeszcze zła wiadomość z rynku walutowego - frank szwajcarski wrócił do poziomu 3,7 zł.