Dziś mija termin przesłania przez Niemców poprawionej oferty na zakup warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Oferta jednak jeszcze nie wpłynęła. Ministerwstwo Skarbu ma powody do obaw, bo to jedyny inwestor, który zgłosił chęć kupienia całej giełdy.

Resort skarbu zaprosił do zakupu pakietu większościowego GPW cztery największe giełdy na świecie - dwie amerykańskie, londyńską i frankfurcką. Wszystkie złożyły oferty wstępne, ale wiążącą tylko niemiecka spółka Deutsche Boerse.

Akcje Deutsche Boerse należą do inwestorów amerykańskich (41 proc.), brytyjskich (32 proc.) i niemieckich (18 proc.). Firma zarządza Frankfurcką Giełdą Papierów Wartościowych, posiada 25 oddziałów na świecie i zatrudnia ok. 3,4 tys. pracowników.

Plan prywatyzacji warszawskiej giełdy zakłada sprzedaż minimum 51 proc. akcji inwestorowi strategicznemu oraz około 23 proc. akcji członkom giełdy. W przypadku, gdy pula blisko 23 proc. akcji nie zostanie objęta przez członków giełdy, inwestor strategiczny będzie mógł kupić maksymalnie do 73,82 proc. akcji.

Jeśli się nie uda, po prostu trzeba będzie rozdanie zacząć od nowa i myślę, że są też koncepcje, które koniec końców mogą okazać się lepsze - mówi reporterowi RMF FM Krzysztofowi Berendzie były prezes warszawskiej giełdy Wiesław Rozłucki.

Gdyby władze niemieckiej giełdy nie przesłały dziś do Warszawy oferty zakupu GPW, Ministerstwu Skarbu pozostanie rozpocząć od nowa procedurę szukania inwestora strategicznego albo sprzedać GPW polskim funduszom i domom maklerskim.